24.12.15

Kłótnia zawsze kończy się dobrym seksem - Christmas special

Dział: One shot.
Numer rozdziału: -
Gatunek: Yaoi.



Mimo że nie obchodzę świąt, wrzucam Wam tego posta na wypadek, gdyby ktoś z Was również nie obchodził lub obchodził, ale byłyby wyjątkowo smutne. Robię wszystko, żeby nie pamiętać o tym sraniu dookoła ozdobami świątecznymi, kolędami i sztuczną miłością. Rodzinka wpierdala zmaltretowanego karpia i obchodzi właśnie urodziny kolesia, który nie istnieje (pomijając, że nie pamiętała o mojej 18-stce i nie złożono mi normalnie życzeń do dziś). Także na gorszy humor wrzucam coś, co może Wam ten humor poprawi.
A jeżeli ktoś czuje się kompletnie samotny, zapraszam do mnie na fb, gdzie podam skype i możemy ponarzekać na wigilię razem. 
_____________________________________________

                    Naprawdę wszystko mu wybaczyłem. Dotąd zdawało mi się, że pewnych rzeczy nie można zapomnieć, zdrady chociażby, ale on naprawdę był moim jedynym i nie wyobrażałem sobie życia z kimkolwiek innym. 
— A-alex, ale Rita jest za ścianą i wszystko usłyszy... — wyjąkałem, gdy zaczął się do mnie dobierać. 
— Jak gdybym pierwszy raz walił kogoś w wannie... — syknął.
— CHWILA, CO?!
                    No i z wieczornego ruchanka nic nie wyszło. Biegałem nago po ich mieszkaniu, zupełnie nie zważając na nic. Złapałem pierwsze lepsze ubrania walające się gdzieś pod kanapą i szybko zarzuciłem na siebie, by nie dać chorej satysfakcji Alexowi, który lada chwila mógł zacząć napalać się na moje niedziewicze już ciało. 
— Nie dość, że gej, to jeszcze transwestyta — podsumowała Rita, która wychodziła akurat ze swojego pokoju. — Macie ciche dni czy jak? Przebierasz się za babę, żeby Alex cię rzucił? Spódnicę możesz pożyczyć, ale gacie lepiej, żebyś oddał.
                    Ze swym refleksem szachisty dopiero po chwili zorientowałem się, że mam na sobie ubrania Rity. Jednak o wiele bardziej przykuł moją uwagę jej strój. Wyglądała tak... kobieco. Ubrana była w sukienkę i elegancki płaszcz, była nawet umalowana i pierwszy raz w życiu widziałem jej rude kłaki całkiem nieźle ułożone. 
— Nie idziecie na miasto? — zdziwiła się. — Są święta. Na zewnątrz jest pełno straganów z niezdrowym żarciem.
— ...Naprawdę macie zamiar kupić wszystkie potrawy, zamiast zrobić je samodzielnie? — westchnąłem.
— Wszystko jest już gotowe, tępy ciulu — spuentował Alex wychodzący z łazienki. — Tylko tobie wydawało się wczoraj, że jest styczeń. 
                    Nie miałem zielonego pojęcia, jak tak szybko się wyprasował, ale nigdy wcześniej nie widziałem go w takim dobrym stanie. Znaczy... zawsze wyglądał nienagannie, lecz tym razem zdawał się być facetem z okładki niezłej gazety porno. A ja na jego widok znów miałem w spodniach powstanie warszawskie. 
                    Ponaglali mnie, a ja jak zwykle nie potrafiłem się ogarnąć. W końcu usadowiłem tyłek na kanapie tak, jak prosił Alex. W zasadzie często wyrażał swoje dziwne prośby związane z moim tyłkiem, ale tym razem postanowiłem go posłuchać. Usiadł obok mnie i wysuszył mi włosy, a następnie zaczął układać. W jego oczach dostrzegłem dziwne iskierki. Odnosiłem nieodparte wrażenie, że Alex ma dziś cholernie dobry humor, a naprawdę rzadko widywałem go w takim stanie. Rita wyprasowała mi ubrania. Powiedziałbym, iż byli dla mnie jak prawdziwi rodzice, ale kazirodczej patologii nie było mi trzeba. 
                    W końcu wyszliśmy. Tramwaje tego dnia były strasznie zatłoczone, a Alex nie miał ochoty prowadzić, dlatego do centrum poszliśmy pieszo. Ogarnęła mnie nagle straszliwa fala smutku.
— Jak na ciebie patrzę, kiedy tak idziesz ze spuszczoną głową, to zaczynam się zastanawiać, dlaczego ludzie podczas świąt bożego narodzenia tak bardzo wszystkiego żałują — odparła Rita.
— Myślałem, że od żałowania są rocznice ślubu — dodał Alex. 
                    A ja żałowałem tylko tego, jak bardzo Alex uważa na opinię publiczną. Mimo wszystko nie był facetem, który miał wielu znajomych, dlaczego więc obawiał się pogorszenia reputacji? W sumie zawsze tak było, więc może nie miałem prawa się czepiać? Ale skoro mi to przeszkadzało, czy nie mogłem o tym mówić?
                    Na widok budki z kebabem, Rita radośnie pobiegła w jej stronę, choć kebab wpasowywał się w świąteczny klimat niczym świnia w siodło. Skorzystałem więc z okazji, kiedy byliśmy sami, i powiedziałem Alexowi, co mi leży na sercu. 
— Czego się wstydzisz, Alex? — zapytałem. — Zawsze, kiedy gdzieś razem wychodzimy, nawet na mnie nie patrzysz, o trzymaniu za rękę nie wspominając. 
— A co, boisz się, że się zgubisz? — spytał ironicznie. Zawsze używał ironii w nieodpowiednich dla mnie momentach. 
— Tak — odparłem cicho.
— Zapytaj cioci Rity, czy nie zostanie przewodnikiem twojej wycieczki — powiedział szorstko. 
— Tępy chuj — syknąłem. 
                   Z Alexem nie dało czuć się świątecznej atmosfery. Było tylko trójpoziomowe stadium wkurwienia. Rita kompletnie ignorowała momenty, w których strzelaliśmy w siebie nawzajem laserami z oczu. Mimo wszystko ona też była czystej krwi Carterem. 
                     Kupiliśmy sobie po kubku grzańca. Smakował jak gówno, ale nie dałem tego po sobie poznać, bo z alkoholem w dłoni wyglądałem mężniej i dojrzalej. Raz po raz zerkałem na Alexa, który zdawał się mieć wszystko głęboko gdzieś. Był niczym góra, na którą nie można było się wspiąć, bo przy każdej próbie dostania się na szczyt, spadało się na sam dół i trzeba było zaczynać od nowa. Góra. Albo waligóra? 
— Alex, czasem czuję się jak pojemnik na spermę — wymamrotałem. Powiedziałem to dość głośno, a ludzie wokół nas zaczęli się krztusić jedzeniem, które akurat spożywali. 
— Mogłeś pomyśleć o tym wcześniej — powiedział. — A dokładnie wtedy, kiedy na pierwszej wizycie kazałeś mi się przelecieć. Poza tym zakochałeś się we mnie takim, jakim jestem, więc przestań mnie idealizować i zmieniać na siłę, bo zaczyna mnie to wkurwiać. 
                    Rita wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. Sam byłem zszokowany. Carter naprawdę rzadko mówił o swoich uczuciach tak konkretnie, przeważnie ograniczał się do swojej tajemniczości i zmieniał temat. Tym razem było inaczej. I skłamałbym, gdybym powiedział, że jego słowa mnie nie zabolały. 
— Alex, zamknij ryj, są święta — zdenerwowała się Rita. 
— Czas chamskiej szczerości — syknął. 
                    I wtedy sobie poszedł. Polazł gdzieś przed siebie, a kobieta złapała się za głowę. Niezależny facet podczas menopauzy, czy było na tym świecie bardziej okrutne stworzenie niż Alexander Carter?
                    Mimo wszystko lazłem za nim jak ten cielak, a Rita ciągnęła się gdzieś za mną, obładowana wielką ilością żarcia, które spożywała na bieżąco. Czasem porównywałem ją do krowy, ale tylko pod względem żołądków. 
                     Pasmo życiowych niepowodzeń nie skończyło się na kłótni z facetem. Tego samego wieczora Rita poinformowała mnie, że wyjeżdża do kogoś na święta. Zdziwił mnie ten fakt, bo oznaczało to, iż może kogoś mieć, a wyglądała na kobietę kompletnie niezależną, niepotrzebującą takiego urządzenia jak facet. Miała zamiast niego zestaw wibratorów. 
— W lodówce jest wszystko, dopilnuj tylko, żeby Alex się tym zajął, bo jak walnie się do wyra, to wstanie za miesiąc — powiedziała. — Od rana będę się zbierać, wrócę chyba przed Nowym Rokiem.
— A-ale... — wyjąkałem. — Jak to sobie wyobrażasz? Ja i Alex w trakcie kłótni pod jednym dachem, w dodatku podczas świąt...?
— W razie czego mój pokój jest otwarty, możesz tam spać, jakby mój brachol chciał cię brać na siłę — odpowiedziała. Czasem zastanawiałem się, w jaki sposób rozumują Carterowie, ale wszelkie wnioski za bardzo mnie przerażały, żebym mógł prowadzić dalsze badania. 
                     Tej nocy byłem zmuszony spać jeszcze z Alexem. Zachowywał się tak, jakby mnie tam nie było. Wybaczałem mu najgorsze występki, a on miał mi za złe jedną niefortunną wypowiedź. Przecież do niczego go nie zmuszałem. Dlaczego potraktował to jak atak na jego osobę? 
                    Kiedy się obudziłem, zrobiłem mu jego ulubioną kawę, sądząc, że się odobrazi. Usiadłem przy stole i oczekiwałem jego przyjścia. Jednak gdy tylko wyczołgał się z pokoju, usiadł naprzeciwko mnie w milczeniu, wypił kawę, nie fatygując się nawet spojrzeniem na mnie, po czym wrócił do pokoju. Poszedłem za nim. Stał przed lustrem i poprawiał włosy. Objąłem go w pasie od tyłu i wtuliłem się w jego kark. 
— Przestań, Alex, nie kłóćmy się... — wyjąkałem. 
— Bo co? — spytał. — Bo są święta?
— To nie ma znaczenia, nie chcę się kłócić po prostu — odparłem. 
— A mnie się wydaje, że to ma bardzo duże znaczenie — syknął.
— Alex, co ci odbiło? — wymamrotałem. — Nie możemy po prostu iść i się pieprzyć, skoro nie ma Rity?
— Nie chce mi się. 
                    Nie rozmawialiśmy ze sobą przez całe popołudnie. Z braku laku wziąłem się za przygotowywanie jedzenia na wigilijny wieczór. Carter widocznie też był znudzony, bo po jakimś czasie przyłączył się do mnie, choć nadal milczał. Przygotowaliśmy wszystko tak, jak należy i zasiedliśmy do stołu. Gdy zaś nadszedł czas na składanie życzeń, powiedzieliśmy do siebie jednocześnie:
— Żebyś nie był tępym chujem. 
                    Tego wieczora Alex miał bardzo smutne oczy. Zdawało mi się, że cała ta sytuacja również i jemu zaczyna przeszkadzać. Z totalną cierpliwością na jego ruch wpieprzałem wszystko, co było na stole. Ale on niczego nie zrobił. Kiedy skończył konsumować, wrócił do swojej sypialni i zgasił światło. Wtedy dostałem kurwicy. Polazłem za nim i zapaliłem lampę stojącą w rogu pokoju. 
— Daj spać — jęknął.
— Nie ma, kurwa — syknąłem. — Ja dzisiaj ustalam zasady. Najpierw ruchanie, potem róbta, co chceta. 
— Spierdalaj — wymamrotał, kiedy zacząłem się do niego dobierać. 
                     Pozbawiłem się więc ubrań i rzuciłem je gdzieś obok. Położyłem się skulony obok niego na łóżku i wyjąkałem cicho:
— Doktorze Carter... Proszę mnie zbadać... 
                    I już wiedziałem, że zaraz jego penis stwardnieje tak bardzo, iż będzie w stanie podnosić stutonowe ciężary. W sposobach na Cartera byłem nieomylny, więc nie zdziwił mnie moment, w którym Alex obrócił się do mnie i zaczął chamsko się na mnie gapić. 
— Proszę, nie bądź zły... — powiedziałem cicho.
— Przecież nie jestem — odparł. 
— Jak to nie jesteś? — zdziwiłem się.
— Symulowałem kłótnię, żeby seks był lepszy — odpowiedział, zdejmując ubrania.
— Ty głupi ch...
                    Przerwał mi, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Tańczył językiem wokół mojego i delikatnie nadgryzał moje wargi. Zawsze w takich momentach patrzył na mnie z zażenowaniem, bo jego pocałunek potrafił doprowadzić moje krocze do białego szaleństwa.
                    Nadal wstydziłem się nagości. A on uwielbiał to wręcz wykorzystywać. Oderwał się ode mnie i zaczął nachalnie wpatrywać się w moje nagie ciało. Nie pozwalał mi wtedy zakrywać twarzy, w rezultacie czerwieniłem się niczym burak, serce waliło mi coraz szybciej i cały byłem jakiś dziwnie rozkojarzony. Mój członek robił się twardy, a ja sam nie mogłem złapać oddechu.
— A ledwo co cię pocałowałem... — westchnął Alex.
— To nie jest zależne ode mnie... — wyjąkałem.
— Masz ładne biodra, Martin.
                    Komplementy prawił wyjątkowo rzadko, ale jeśli już to robił, sprowadzały tajfun na moje krocze. Obsypywał pocałunkami mój kark, a ja pojękiwałem cicho. Mimo kłótni i mimo chamstwa Alexa, te święta były najlepszymi w całym moim życiu. Przeczesywałem palcami jego karmelowe włosy, a jego usta schodziły coraz niżej. Gryzł delikatnie moje wystające obojczyki i pieścił dłońmi moje sutki.
— A-alex... — jęknąłem.
— Wiem, że to lubisz — powiedział cicho.
— N-nie wytrzymam, wejdź już... — mamrotałem. — No pieprz mnie...
                    On jednak, zupełnie niewzruszony, nadal obcałowywał mój tors, liżąc raz po raz moje sutki, co doprowadzało mnie do błogiego stanu. Rozkoszy nie było końca. Za każdym razem, gdy mnie dotykał, nie mogłem uwierzyć, że ktokolwiek potrafi wywołać u mnie tak silne emocje. Zawsze byłem głodny jego dotyku. Nie umiałem się nim nasycić, choćbym miał go cały czas przy sobie.
— Martin — odparł nagle.
— C-co? — spytałem, mrużąc oczy.
— Mogę cię ugryźć? — zadał pytanie.
— Czemu pytasz o coś takiego? Przecież czasem gryziesz i nie pytasz o pozwolenie — wyjąkałem.
— Ale teraz chcę cię ugryźć trochę mocniej — odpowiedział.
                    Przełknąłem głośno ślinę, ale potaknąłem głową. Co mu się ubzdurało? Na święta mu się dziwnych sadomasochistycznych fetyszów zachciało? No nic, nie miałem raczej wyjścia, bo gdybym odmówił, pewnie by przerwał, a leżałem zgorączkowany i niecierpliwie czekałem, aż we mnie wejdzie.
                    Najpierw polizał lekko mój kark. Wyglądało na to, że będzie bawił się w wampira, bo dokładnie na tylnym boku mojej szyi zaplanował sobie miejsce na gryzienie. Nie miałem pojęcia, co konkretnie chce mi zrobić. "Ugryźć trochę mocniej". Skoro taki sobie prezent wybrał na święta, dlaczego by nie...
— Alexxxxxxx... kurwa... — syknąłem. — J-ja p-pierdolę... W-wystarczy, Alex!
                    Zrobiło mi się biało przed oczami. Mimo moich wyraźnych protestów, wgryzał się coraz bardziej. Nie było to przyjemne uczucie. Po chwili zaczął całować miejsce, które okaleczył i poczułem się nieco lepiej. Kiedy się ode mnie oderwał, znów spojrzał na mnie tym dziwnym wzrokiem. Po chwili położył dłoń na moim członku i zaczął go pieścić. Najpierw tylko ręką, potem także ustami. Moje ciało wygięło się w łuk.
— N-no wejdź już... — jęczałem.
— Zwaliłeś się już trzy razy, więc co to za różnica, czy wejdę teraz, czy za godzinę? — zapytał z ironią.
— B-bo mnie coś takiego nie zaspokaja, jeśli cię nie ma w środku... — odparłem cicho.
— Doprawdy? — spytał z uśmiechem.
                    Powoli wsunął we mnie palec, choć błagałem go, by odpuścił sobie rozpychanie. Ostrożnie badał teren, choć robiliśmy to już setki razy. Dołączył drugi i wsuwał je stopniowo coraz głębiej. Z moich ust wydobył się głośny jęk, kiedy wepchnął we mnie trzeci palec. Przetarłem czoło, z którego spływał pot. Kiedy Alex założył sobie na prawe ramię moją nogę, a drugą odsunął na bok, uraczyłem go szerokim uśmiechem. Byłem naprawdę niecierpliwy. Na początku wchodził bardzo powoli, ale kiedy tylko dostał się do środka, zaczął penetrować mnie z pełną siłą i szybkością.
— Alex! — krzyczałem. — Zabijesz mnie!
                    Dławiłem się własną śliną. Wydawało mi się, że coś go opętało, nigdy nie był tak ostry podczas stosunków ze mną. Jeśli w taki sposób okazywałby swoją miłość, poczułbym się naprawdę kochany.
                    Zajęło mu to sporo czasu, zanim doszedł. Był naprawdę świetnym i doświadczonym kochankiem. Przeraził mnie jednak moment, w którym znowu mu stanął. Kolejny stosunek był jeszcze dłuższy i również na nim nie poprzestaliśmy. Całą noc pieprzyliśmy się jak totalnie niewyżyci seksualnie. Brał mnie na wszystkie możliwe sposoby, w każdej możliwej pozycji. Nadgryzał i pieścił moje sutki, sprawiał, że z moich oczu płynęły strugi łez. Dotykał moich najdalszych zakamarków i nie pozwalał dojść poza jego ustami. Nawet szeptał, że mnie kocha. Zaciskał dłonie na moich pośladkach i całował podbrzusze. Gryzł płatek ucha i namiętnie całował. Nie mógł złapać oddechu, a mimo to wchodził we mnie po raz kolejny. Wywoływał niekończącą się ekstazę.
— N-nie potrafię — zacząłem cicho — ci powiedzieć, co czuję, chociaż chciałbym, żebyś wiedział.
— Więc na co masz ochotę? — spytał ciepłym tonem głosu.
— Pozwól mi się odwdzięczyć — zaproponowałem.
— Odwdzięczyć? — zdziwił się.
— Przecież wiem, co lubisz.
                    Położył się na plecach, a ja przykucnąłem przy nim i zacząłem obcałowywać jego członka. Wziąłem go do ust, wsuwając go coraz głębiej do środka. Nigdy mnie do tego nie zmuszał, gdyż wiedział, że za tym nie przepadałem. Chciałem mu jednak oddać choć trochę tej namiętności, którą przed chwilą ofiarował mnie. Dlatego z coraz większym entuzjazmem i siłą wsuwałem sobie go ust jego członka, dławiąc się resztkami jego spermy. Ale nie przerywałem. Tańczyłem językiem wokół niego i czułem, jak twardnieje. Alex oddychał ciężko i cicho pojękiwał, choć nigdy wcześniej tego nie robił. Zawsze się hamował, ale tego wieczora było chyba zbyt przyjemnie, by był w stanie się ograniczać.
— Z-zaraz... — ostrzegł.
                    Zignorowałem to. Z niecierpliwością czekałem, aż spuści się w moje usta. Połknąłem wszystko i oblizałem wargi. Usiadłem mu na kolanach i przyciągnąłem do siebie. Odgarnął z mojego czoła kosmyki posklejane potem i jego spermą, i pocałował mnie głęboko i namiętnie.
— Gdybym cię nie poznał, moje życie byłoby puste — powiedziałem cicho, czując, jak moje policzki zalewa rumieniec. Rzadko zbierało mi się na takie wyznania, bo przeważnie komentował je sarkastycznie i chamsko.
— Chcesz dodać coś jeszcze? — zapytał, a na jego twarzy malowała się jedynie ciekawość. Chyba chciał wysłuchać mnie tym razem do końca.
— Nie chcę nikogo innego, nigdy — dodałem.
— I jeszcze coś? — dopytywał.
— Uwielbiam jak mnie dotykasz — odparłem cicho. — I lubię, jak się ze mnie czasem nabijasz, chociaż często mnie to wkurza. I lubię też, jak wbijasz mi paznokcie w biodra podczas seksu. I jak zasypiasz na moim torsie po stosunku. I lubię też, jak rano przynoszę ci kawę do łóżka i robią ci się wtedy takie śmieszne zmarszczki pod oczami, jakbyś próbował się nie uśmiechać na mój widok. I... i masz zajebisty tyłek.
                    Pocałował mnie głęboko i namiętnie. Mimo wszystko był niezłym arogantem i narcyzem, dlatego lubił wysłuchiwać komplementów. Uniosłem lekko biodra i powoli opuściłem się na jego twardym członku. Wyglądało na to, że tej nocy szybko nie skończymy.





5 comments:

  1. Ja dzisiaj Wigilię normalnie w gronie rodzinnym spędzam, ale szczerze mówiąc to właśnie ich wszystkich olałam, aby zobaczyć świątecznego specjala <3

    ReplyDelete
  2. Cała rodzinka jeszcze w kuchni, szykownie, bo za niedługo kolacja a ja tak po prostu siedzę i czytam yaoi :)
    Ale to było cudowne! ^^ Na początku miałam wkurwa na Alexa i jakoś smutne to takie było.. Ale urocze sadomaso w wykonaniu Martina i Alexa wszystko mi wynagrodziło c; ♥ Nawet jeżeli ich nie lubisz, to wesołych świąt ci życzę :> Albo nie.. Wesołego całego życia i niech każdy będzie dobry całe życie, nie tylko w dzień narodzin..no dobra nie wypowiem się kogo (ateistka :/).
    No nie ważne.. juz nie ogarniam co pisze! T.T
    Specjal udany, a ja czmycham pomóc rodzice w przygotowaniach do kolacji. Pozdro ;>

    ReplyDelete
  3. Tęskniłam za tymi debilami, aż się łezka w oku kręci na wspomnienie ich pokręconej miłości :')
    Mogłabym tego specjala czytać bez końca, jest genialny (a szczególnie ostatnie fragmenty, hehe ( ͡° ͜ʖ ͡°))
    Czekam na więcej takich "smaczków" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Skoro świąt nie lubisz to zakładam, że sytuacja z sylwestrem jest już lepsza i go lubisz, nie? :v
    Więc życzę Ci, żebyś nie najebała się za bardzo i na Nowy Rok nie wylądowała gdzieś w Nowej Zelandii.
    Pozdrawiam! ^^

    ReplyDelete
  4. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete