8.5.15

Od zawsze jestem gejem?

Dział: Unexpected.
Numer rozdziału: 23
Gatunek: Yaoi. 



               Nie pamiętam, kiedy ostatnio cieszył mnie tak bardzo jeden długi, pierdolony wieczór. Zwykłem narzekać na pogodę, cokolwiek by nie raziło, nie padało, nie zacinało. Przeważnie chowałem się w domu, otwierałem samotnie piwo i wgapiałem ślepia w zakłócenia w zaśnieżonym telewizorze. Potem dochodził jeszcze ból głowy, który był objawem nadmiernego rozmyślania o Shenie, stany poddepresyjne, apatia, chandra, osowiałość, demotywacja. A tym razem było inaczej. Siedziałem na stołku na balkonie, opierałem się o ścianę i paliłem mocnego papierosa, a obok mnie stał Hyde, oparty o barierkę i patrzący w górę. 
— Mogłoby zacząć padać, ale się nie zbiera — powiedział, podtrzymując rozmowę tematem pogody. Uśmiechnąłem się kącikiem ust. — Ogólnie nie należę do ludzi wścibskich i nie cierpię się wtrącać, wiesz, ale napomknę ci o tym raz jeszcze i chyba ostatni. Na tyle, na ile znam sytuację, powinieneś pogadać z Shenem. 
— A co, wpadł w depresję, że jest sam po tym, jak skurwysyńsko nawiał? — spytałem z pogardą.
— Chciałbym, żeby chodziło o coś takiego — westchnął.
— Rozumiem, że się przyjaźnicie, że się o niego martwisz, ale to on tutaj zawinił — odparłem. — Nie będę za nim biegać, nie jestem jego psem. 
               Westchnął cicho i zaciągnął się papierosem. Wyglądał na zrezygnowanego. Czułem małe wyrzuty sumienia, w końcu poprosił mnie o coś, a ja mu odmówiłem, jednak mimo tego moja godność nie pozwalała mi na tego typu czyn. Nie żałowałem swojej decyzji. 
               Tego wieczora Hyde wyszedł dość wcześnie. Była niedziela i obydwoje mieliśmy robotę od rana, dlatego nie chcieliśmy się zbytnio rozpijać, a gdyby został na noc, na pewno spizgalibyśmy się w trzy dupy. Położyłem się przed północą i momentalnie zasnąłem. 
               W pracy miałem do wykonania dwa zlecenia, bo z jednym nie wyrobiłem się w piątek. Siedziałem przy komputerze jak na igłach, zestresowany, że nie zdążę. Sekretarka przyniosła mi kubek pysznej kawy, acz byłem na tyle zaczytany procedurami, iż zauważyłem ją dopiero, kiedy kompletnie wystygła. Przetarłem oczy i przeciągnąłem się. Zdecydowałem się na krótką przerwę, by po chwili ruszyć w szybszym tempie. Wziąłem łyk i...
               Mało brakowało, a zawartość moich ust wylądowałaby na spodniach. Kawa stanęła mi w gardle. Dopiero po chwili udało mi się ją przełknąć i odkaszlnąć. Tuż przed moim biurkiem stał w całej swojej okazałości pan Shen, wlepiający wzrok w podłogę i wyciągający w moją stronę dłoń z papierami. Uświadomiłem sobie wtedy, że ktoś z jego wydziału musiał go wytypować, by przyniósł nam potrzebne egzemplarze, pech chciał, iż poproszono akurat jego, a na moim wydziale chwilowo siedziałem sam. Wziąłem od niego papiery nieco gwałtownym ruchem. 
— Mam nadzieję, że to ustalone — powiedziałem cicho, powstrzymując się od nagłego wybuchu. — Nie jesteśmy razem od ponad miesiąca. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć, wyjdź. 
               Dopiero wtedy na krótką co prawda chwilę nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Shen nie wyglądał najlepiej, ale nie czułem żadnego żalu. 
               I właśnie w tym momencie zaczął mnie zastanawiać pewien fakt. Kim właściwie był dla mnie Hyde? Lub, co ważniejsze, kim ja dla niego byłem? Sypialiśmy ze sobą raz na jakiś czas, znaliśmy się krótko, ale spędzaliśmy ze sobą wyjątkowo dużo czasu. Podobał mi się. Podobał mi się? Pierdolenie, byłem zakochany jak diabli. Nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś takiego. W zasadzie... kobiety, z którymi chodziłem dotychczas, również o mnie dbały, zabiegały, troszczyły się i udostępniały swój tyłek, kiedy miałem ochotę. Szatanie, czy właśnie sobie uświadomiłem, że od zawsze jestem gejem? Tak czy inaczej Hyde wyglądał mi na zbyt dobrego człowieka, nie mogłem sobie wyobrazić, że osoba z takim kodeksem moralnym zwiąże się na stałe z byłym facetem swojego przyjaciela. Ta myśl nieco mnie przygnębiła. Teoretycznie mogłem go o to zapytać. Nie kłamałby ani nie obchodziłby tematu, ufałem mu bardziej niż sobie. Był zdecydowanie najszczerszym człowiekiem, jakiego spotkałem na swojej drodze. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Postanowiłem wysłać mu wiadomość i załatwić to czym prędzej. "Możemy się dziś spotkać w dość neutralnym miejscu?". Wysłałem. Wypiłem kawę do końca i już dostałem odpowiedź. "Kurwa, Ryan, czuję, że cię przez to znienawidzę. Będę u ciebie wieczorem". Znienawidzi...? Domyślił się, co chcę mu powiedzieć? Cholera, co mogłem w takiej sytuacji zrobić?




3 comments:

  1. Czemu kończysz w tak zajebiaszczym momencie?! Ja chcę już następny rozdział! Chcę wiedzieć co będzie dalej! Pisz go już (to rozkaz).

    Pozdrawiam xoxo
    http://invicible-ff.blogspot.com/

    ReplyDelete
  2. W końcu nowy rozdział! Tak się nie mogłam doczekać, że aż podskoczyłam w miejscu na widok nowej notki. (*-*)
    TO JEST WSPANIAŁE. Takie wciągające. (*-*) Chcę więcej [ pewnie się domyślasz, czego więcej xD ].

    ReplyDelete
  3. Dżizys, czemu znowu taki krótki rozdział? ;-;
    Chociaż swoją drogą, im krótszy będzie ten, tym szybciej pojawi się następny! ....chyba..
    W każdym razie, mam nadzieję na szybkie wyjaśnienie całej sprawy, seksy, a na koniec jakiś happy end (co jest u Ciebie rzadkością..) ^^

    ReplyDelete