20.2.15

Żebyś mnie molestował i sadystycznie gwałcił.

Dział: Alice in Secondhand.
Numer rozdziału: 6
Gatunek: Yaoi. 



               Staliśmy przed drzwiami prowadzącymi do klubu, a ja martwo wpatrywałem się w klamkę, nie zwracając uwagi na biadolenie Ouse'a. Targał mnie za rękaw, a mimo to ja nie chciałem ruszyć się z miejsca. Dopiero teraz, kiedy wróciłem na to miejsce, poczułem unoszący się wokół swąd zeszłonocnych wspomnień. 
— Ouse — powiedziałem, uśmiechając się lekko kącikiem ust. Wyglądał na zdezorientowanego moją nagłą zmianą humoru. — Zanim wejdziemy...
               Wyjąłem z kieszeni płaszcza malutką saszetkę i pomachałem mu przed nosem. Jego oczy wodziły śladem poruszającej się w moich palcach przezroczystej siateczki.
— Stary, nie sądziłem, że dysponujesz czymś takim... — zdziwił się, otwierając szeroko oczy. — Nie ty...
               Rozejrzałem się wokoło i stwierdziłem, że nie ma tu poza nami żywej duszy. Co prawda w każdym momencie ktoś mógł wyjść ze środka, jednak nie sądziłem, by stwarzał mi problemy przez posiadanie narkotyków. Niezwłocznie otworzyłem więc saszetkę i wyjąłem z niej malutką buteleczkę.
— Co to jest dokładnie i jak działa? — zapytał z zaciekawieniem.
— Szczerze? Nie mam pojęcia — wybuchnąłem śmiechem. — Nie miałem jeszcze z tym do czynienia, ale nie sądzę, żeby było silnie uzależniające czy coś. Podsuwasz to sobie pod nos i wdychasz opary. W ten sposób.
                Pokazałem mu, co ma robić. Sztachnąłem się najsilniej, jak potrafiłem i podałem do niego. Wymienialiśmy się po jednym, dopóki na dnie buteleczki nie została malutka warstwa płynu, której ciężko było się pozbyć.
— Zero efektu — prychnął zawiedziony.
— Nie tak szybko — zachichotałem. — Strzelam, że potrzeba około pół godziny. 
               Z głośnym śmiechem weszliśmy do środka. Na szczęście kolejka do szatni nie była długa. Zostawiliśmy płaszcze i rzuciliśmy się w tłum ludzi. Nie minęło dużo czasu, kiedy straciłem Ouse'a z oczu. Mimo wszystko czułem się w jakiś sposób odpowiedzialny za jego stan, nie wiedziałem bowiem, jak zareaguje na to, co mu dałem. Rozglądałem się dookoła, lecz po chwili stwierdziłem, że to na nic. Na imprezę przyszło zdecydowanie zbyt dużo ludzi. To było jak szukanie igły w stogu siana. 
               W którymś momencie, kiedy tańczyłem na parkiecie z pewną całkiem miłą dziewczyną, poczułem coś dziwnego. Moje spodnie automatycznie napięły się, a w mojej głowie widziałem tylko obrazy z zeszłej nocy. Co gorsza - zaczynałem mieć fantazje, że ta sytuacja się powtarza. Miałem ochotę. Naprawdę tego chciałem. "Może Cheshire dziś też tu jest?" - zapytałem sam siebie w myślach. W sumie miałem jego numer telefonu. Podziękowałem kobiecie za taniec, obróciłem się na pięcie i...
— Ouse! — krzyknąłem, jednak nie dosłyszał mnie w takim zgiełku.
               Wyglądał na spłoszonego. Desperacko rozglądał się wokół siebie jakby bał się, że ktoś tu go pozna, jakby zbiegał właśnie przed policją. Podszedł na moment do barmana, a chwilę później zaczął szybko przeciskać się między ludźmi. Szedł w kierunku toalety. Pobiegłem za nim. Znikał mi powoli z oczu, więc przyspieszyłem, ale doznania, jakie towarzyszyły mi na widok mijanych przeze mnie mężczyzn uniemożliwiały mi dogonienie Ouse'a. Było tak ciasno, że całym ciałem musiałem ocierać się o innych, co wzbudzało we mnie coraz to większe podniecenie. W ostatniej chwili jednak udało mi się złapać klamkę zamykających się przede mną drzwi, wejść do środka i zamknąć je na patent.
— Gdzie nawiałeś, Ouse... — wyjąkałem. 
               Chłopak patrzył na mnie niewyraźnym wzrokiem i nie wyglądał na szczęśliwego. Prawdopodobnie odczuwał już pierwsze efekty narkotyku. 
— Źle się czuję, Alice — wymamrotał. — Nie sądziłem, że będzie tu tylu ludzi w środku tygodnia, poza tym...
               Obrócił się tyłem do mnie i mówił dalej, jednak czułem się tak dziwnie, że nie mogłem zrozumieć słów, które wypowiadał. Postawiłem jeden krok do przodu.
— Czym ty mnie nafaszerowałeś, Alice... — jęczał.
               Znów ruszyłem do przodu, zupełnie nie zważając na to, co mówi. Prowadził monolog, a ja podążałem w jego kierunku przez cały czas, dopóki dystans między nami drastycznie się nie zmniejszył.
— A-Alice!
               Dość szybkim ruchem podniosłem jego koszulkę do góry tak, by nie miał czasu na zahamowanie mnie. Chwyciłem palcami jego zesztywniałe z podniecenia sutki i zacząłem dość mocno je rozcierać. 
— A...Ach... Alice, czemu... — jęczał z rozkoszy. — Nie...
— Nie? — zapytałem cicho.
— Nie przestawaj...
               Obróciłem go przodem do siebie i wpatrywałem się z lekkim uśmiechem w jego zamglone oczy, które mówiły "rób ze mną co chcesz, byle brutalnie". Nachyliłem się nad jego torsem i zacząłem pieścić językiem jeden z jego sutków. Kiedy przestał sztywnieć, oderwałem się od niego.
— Chcę, żebyś mnie molestował — powiedziałem stanowczo. 
— Molestował? — zapytał, ledwo łapiąc oddech.
— Chcę, żebyś mnie teraz sadystycznie zgwałcił — nakazałem.
— Czemu, Alice? — spytał cicho.
— Bo cię pragnę.
               Natarłem na niego w dzikim pocałunku, sam nie wiedząc, kiedy pozbyliśmy się ubrań. Siedział na zamkniętej klapie sedesu, a ja siedziałem mu okrakiem na kolanach, powoli nasuwając się na jego członka. Czułem w sobie jego spermę i zdawało mi się, że to najpiękniejsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doznałem. Ciepła ciecz spływała po naszych rozpalonych ciałach, a ja miałem ochotę ją zlizywać.
— Kurwa... — syknąłem, kiedy nagle wylądowałem na zimnych kafelkach. Ouse stał nade mną i uśmiechał się szeroko.
— Sadystyczny gwałt, powiadasz — zachichotał głośno. 
                Pochylił się nad kupką ubrań i grzebał w nich przez chwilę. Moich uszu dochodził jedynie dźwięk metalu. Dopiero moment później ujrzałem go w całej swojej okazałości. Stał przede mną młody bóg - Ouse, mężczyzna o seksownej posturze, z niegrzecznym uśmiechem, nabrzmiałym członkiem i paskiem z metalowymi ćwiekami w dłoni. 
               Kopnął mnie nogą tak, że moja twarz wylądowała na sedesie. Pochylałem się nad nim jak typowy student na imprezie, jakbym zaraz miał zwymiotować. Jednak klapa była zamknięta, a Ouse trzymał stopę na moim karku, nie pozwalając mi się podnieść. 
— Ouse! — wrzasnąłem zachrypiałym głosem. — Ach... Kurwa...
               Poczułem, jak w moje pośladki wbijają się ostre, metalowe ćwieki. Mężczyzna pochylił się nade mną i szepnął mi do ucha:
— Widzę, że ci się podoba.
               Wystarczyło, że położył swoją dużą, ciepłą dłoń na moim członku. Wystarczyło, żeby mój tors pokrył się po chwili cieknącą, białą cieczą. 
               Bił mnie dalej. Coraz mocniej i coraz brutalniej. Krzyczałem głośno i niby chciałem, by przestał, jednak w jednym aspekcie miał rację - moje ciało naprawdę podniecało się podczas przemocy. 
— Będę cię katować, dopóki nie pozwolisz mi zlizywać świeżej krwi ze swoich pośladków — powiedział stanowczo.
               Udało mu się. Przy którymś uderzeniu poczułem wyraźnie, jak pęka skóra w okolicach mojego uda. Zaśmiał się wtedy, rzucił pasek na bok, a ja poczułem luz na moim karku. Stanął za mną i zaczął koić mój ból swoim delikatnym językiem. Po chwili przesunął się na linię między moimi pośladkami. Lizał ją, szukając odpowiedniego miejsca, a gdy już je znalazł, bez wahania wsunął tam swój język.
— O-Ouse... — wyjąkałem cicho. — Zakochuję się w tobie...
               Wtedy się odsunął. Lecz zrobił to tylko po to, by po chwili znów zacząć pieścić moje pośladki, tym razem czymś innym. Delikatnie i dość subtelnie wsunął we mnie końcówkę swojego członka i dał mi moment na przyzwyczajenie się do tego. Dopiero kiedy usłyszał, że łapię oddech, zaczął powoli pchać do przodu i tyłu, poruszając się również lekko na boki. Zaczął dyszeć i jęczeć, a ja czułem, jak jego członek rośnie w moim wnętrzu. Przyspieszał. Coraz bardziej. Wspierałem się rękoma na sedesie, jednak w którymś momencie brakło mi siły i wylądowaliśmy na ziemi. Jednak nie przestawał. Wchodził coraz głębiej i głębiej, tak głęboko, jak jeszcze nikogo w sobie nie czułem. Pierwszy raz podczas stosunku zacząłem krzyczeć. Ta rozkosz, to podniecenie, ta gorąca fala namiętności, miałem obsesję. 
               Kiedy skończyliśmy, siedzieliśmy obok siebie nadzy, opierając się plecami o ściankę w toalecie. Jego sperma przyjemnie wypływała spomiędzy moich poranionych pośladków. Chwyciłem jego podbródek i skierowałem w swoją stronę, całując go namiętnie. Pogłębił. Kiedy się od niego odsunąłem, spojrzał na mnie ze smutkiem.
— Musisz się nauczyć, czym jest miłość, Alice. 

5 comments:

  1. Udało się, udało! Mesu odnalazła internety!

    Wszystkie zaległe rozdzialiki przeczytane.

    Iii... odczucia są zajebiste.

    Aghhh! Lisu, co ty robisz Alice?! Tak bardzo chces mu spieprzyć życie. Narkotyki, jakieś orgie, gwałty, sado, maso!

    Kocham sposób w jaki bawisz się swoimi postaciami! Chcę więcej, więcej!

    Niewyżycie mode:. ON

    Szósty rozdział, akcja pędzi na łeb na szyję.
    Ćpanie, seks, a wokół Alice tworzy nam się piękny haremik. Ciekawe kto jeszcze do niego dołączy :333

    Ne, ne, Lisu. Możemy liczyć w przyszłości na.. no wiesz, jakaś... grupowa orgia? (Poziom spierdolenia mózgu Mesu rośnie proporcjonalnie do ilości rozdziałów, tak baj de łej)

    Tylko jakoś tak szkoda mi Mada....



    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    A może dołączy do Alicowskich orgii? :33








    Ja czekam i wypatruję rozdzialików, pomiędzy czytaniem Dogsów a graniem w simsy i zrecznym unikaniem pisania opowiadań! ( to ostatnie to sekret!)

    ReplyDelete
  2. Nie wiedziałam, że "Alicja w Krainie Czarów" może być aż tak hardkorowa O:
    Ale jest bosko!
    To sado-maso!
    Te narkotyki!
    Te dzikie seksy!
    Uwielbiam cię, Lisu! Znęcaj się jeszcze bardziej na Alice! »:33

    ReplyDelete
  3. Moja mina od momentu, gdy Alice się podniecił wyglądała mnw. tak: ":O" i miałam ją aż do skończenia rozdziału. To szok xD Nie spodziewałam się, że nawet z nim się prześpi :D I jeszcze sado-maso, Alice jako masochista... Nie powiem, podoba mi się. Być może to będzie na moim 1 miejscu wraz z Maniakalnym. :D
    To mi jeszcze do pełnego szczęście brakuje Alice i White'a :D

    ReplyDelete
  4. Czekaj co? Wtf? Co ja czytam?
    No więc jeju. .. Nie wiem co powiedzieć. Co chwila przerwałam czytanie i chodziłam po pokoju, by się uspokoić xd
    To było takie WOW *.*
    Uwielbiam Sado-maso, a że Alice jest taki to jeszcze lepiej się to czyta.
    Mad zrób coś, albo i nie, albo tak >. <
    Boje się końcówki. Nigdy nie wiadomo co Lisu wpadnie do głowy, bo może się zawsze okazać, że Alice ma zaburzenia psychiczne i sobie wszystko wymyślił, lub to był sen czy coś :3
    Tak wogóle to dopiero co nadrobiłam te opowiadania, a i z zmieniłam login z Izumi TheVille na ten oraz zdjęcie xd
    Pozdr. I chce więcej maso Alice :>

    ReplyDelete
  5. To takie świetne, że nie potrafię składnie wyrazić swojej opinii ...To takie awww.(*o*) Lisu, jak ja Ci zazdroszczę talentu.

    ReplyDelete