22.2.15

Było fajnie, Alice.

Dział: Alice in Secondhand.
Numer rozdziału: 8
Gatunek: Yaoi. 



               Kiedy tylko wszedłem do marketu, moi współpracownicy parsknęli śmiechem. Przysiadłem się do nich i, korzystając z okazji, że klientów jeszcze nie było, zacząłem temat.
— Ouse, dzisiaj zostaniemy do końca drugiej zmiany — rozkazałem, śmiejąc się jak idiota.
— Pogrzało cię! — wybuchnął. — Myślisz, że nie mam co robić?
— Mam coś niezłego — śmiałem się dalej. — I myślę, że powinniśmy tego spróbować wszyscy razem.
               Ouse i White spojrzeli znacząco na siebie, po czym zaczęli śmiać się razem ze mną. White zaczerwienił się lekko i zasłonił usta dłonią.
— Wiecie, szczerze mówiąc, to możemy wywiesić karteczkę, że dzisiaj nieczynne — zaproponował Ouse. — Szef wyjechał z miasta, więc nikt się nie dowie. Potem wymyślimy jakąś wymówkę. 
— To nie jest dobry pomysł... — motał się White. — Możemy po prostu później otworzyć?
— Nie wiem, jak długo będzie trwał ten stan — zachichotałem. — White, nie pierdol, zamknij ten syf, zrobimy sobie na zapleczu burdel życia. 
               W końcu udało nam się przekonać White'a, żeby zamknął market i wywiesił kartkę z napisem "nieczynne". Sami w tym czasie udaliśmy się już na zaplecze i rozłożyliśmy kanapę.
— Stary, nie wierzę w to, co robię — zaśmiał się Ouse. — Tak czy siak dobrze, że nie ma tu okien. 
               Po chwili dołączył do nas White, ponownie rumieniąc się, tym razem na widok rozłożonej kanapy. Zasiadł tam razem z nami. Opowiedziałem im o tym, jak mocny jest ów narkotyk, jednak pominąłem fragment opowieści, w którym zapłaciłem za niego własnym ciałem. Podałem im strzykawki napełnione mazistą cieczą.
— Ale zanim zaczniemy — przerwałem nagle. — Proponuję od razu się rozebrać. Dla lepszych wrażeń.
               Może i byłem nimfomanem. Zapewne tak. Po prostu nie spałem pół nocy, masturbując się analnie i myśląc o seksie z każdym z nich. Pragnąłem tego nawet na trzeźwo, choć może nie aż w tak wielkim stopniu. 
               Po chwili siedzieliśmy już nago i bez skrępowania patrzyliśmy na swoje ciała. Daliśmy sobie w żyłę i czekaliśmy z niecierpliwością na efekty. Pierwsze pojawiły się u White'a. Wygiął głowę do tyłu, a z jego ust wydobył się przeraźliwy jęk. To był dla nas jedynie znak, że możemy zacząć działać. Spojrzałem na niego znacząco. 
               Zasiadłem okrakiem na jego kolanach i osunąłem się na jego twardego już członka. Ouse usiadł tuż za nim i zaczął delikatnie pieścić dłońmi jego sztywne sutki. Dopiero zaczynaliśmy, a mimo to White przeżywał orgazm za orgazmem. Zastanawiałem się, jak sytuacja się rozwinie, kiedy wszyscy padniemy ofiarą narkotyku. 
               Nachodziłem na jego członek, jęcząc z przyjemności i nagle poczułem TO. Nagły przypływ namiętności, jakby coraz więcej krwi zaczęło dopływać do moich narządów płciowych. 
— Kurwa... — westchnąłem, schodząc z White'a i siadając na boku. Tamten był chwilowo w nieco lepszym stanie, więc można było na moment przestać go zaspokajać. — Głowa mnie boli... Chyba przesadziliśmy... 
               Ouse zgoła nie zwracał uwagi na to, co mówię. Zwyczajnie pochylił się nade mną i zaczął oblizywać mojego członka. I wtedy poczułem coś niesamowitego. Rozszerzyłem kolana, z moich oczu pociekła struga łez. Złapałem chłopaka za włosy i przyciągnąłem tak blisko, że zaczął się krztusić. W tym czasie White nieco oprzytomniał. Oderwał ode mnie Ouse'a, rzucił mnie na całą szerokość kanapy na plecy i zaczął ponownie we mnie wchodzić. Kątem oka widziałem, jak Ouse podnosi się z ziemi i wraca na kanapę. Popchnął White'a tak, że znajdował się pode mną, nadal we mnie wchodząc. Ouse przylgnął do mnie całym ciałem i wsunął we mnie palec, poszerzając miejsce na drugiego członka. Zabolało. Spojrzałem na niego przerażonym wzrokiem, tamten jednak zaśmiał się cicho i w najmniej spodziewanym momencie wszedł we mnie. 
               Czułem w sobie ich ocierające się o siebie członki. Byłem pełen spermy, która w upajający sposób toczyła się po moich pośladkach. Ouse zaczął masować mojego członka, dostarczając mi jeszcze więcej przyjemności, a po chwili White chwycił również moje sutki. Dusiłem się. Czułem, że moje serce lada chwila wysiądzie. Ouse odsunął lekko moją głowę i głęboko pocałował White'a, którego klatka piersiowa przestała się ruszać. Drgnąłem. On też. Poczułem jego puls i odetchnąłem z ulgą. 
               Ouse powoli ze mnie wyszedł. Po chwili White zrobił to samo. Zdecydowaliśmy się na chwilę przerwy, bo każdy z nas nie mógł złapać tchu. Kiedy odpoczęliśmy, Ouse spojrzał na mnie z uśmiechem. 
— Wiesz, że nasz mały jest masochistą? — zapytał nagle, kierując się do White'a. 
— Nie pozwolę, żebyś zrobił mu krzywdę — syknął tamten.
— A jak inaczej chcesz go zaspokoić? — zaśmiał się. — Powiedz, Alice. Powiedz, czego pragniesz. 
               Patrzyłem na przemian po ich twarzach z lekkim przerażeniem. Nadal miałem sińce na pośladkach, jednak... jednak...
— Będę waszą kurwą. 
               Spojrzeli na mnie z szerokim uśmiechem. Po chwili zostałem kopnięty i upadłem na ziemię, a jeszcze moment później któryś z nich zaczął ciągnąć mnie za włosy po podłodze. Zacząłem obrywać czymś metalowym po plecach z taką częstotliwością, szybkością i siłą, że przestałem krzyczeć. Jedynie dławiłem się tym, co nie mogło przejść mi przez gardło. Kiedy na moment się ode mnie odsunęli, podniosłem się do pozycji siedzącej. Pod sobą ujrzałem ogromną plamę spermy. Mojej spermy. 
— Chodź do nas — Usłyszałem. 
               Siedzieli naprzeciw siebie o bardzo małym dystansie i dotykali swoich członków. Nakazali mi wejść pomiędzy nich i opuszczać się na ich penisy, dostarczając im masy rozkoszy. Tak. Tego wówczas pragnąłem. Oblizałem usta i rzuciłem się na nich. Przyjemności nie było końca. W dodatku czułem, że niebo dopiero się zaczyna. Osuwałem się w górę i w dół czując, jak mój odbyt płonie, jak moje plecy krwawią, jak boli mój nabrzmiały z podniecenia członek. 
— Więcej — jęczałem. — Więcej, kurwa... więcej...
               To trwało naprawdę długo. Pierwszy zrezygnował White, miał problemy z sercem i musiał odpocząć. Od tego czasu ja i Ouse zrobiliśmy to jeszcze około sześciu razy, doliczając do tego jeszcze seks oralny i inne nasze zachcianki. Pod wieczór faza się skończyła, a my leżeliśmy trzeźwi i obolali jeden na drugim. Mimo że nadal byliśmy nadzy, nikomu teraz nie przyszłoby nawet do głowy, żeby się podniecić i zrobić to jeszcze raz. 
— Było fajnie, Alice — zaczął nagle Ouse. — Ale muszę cię do czegoś zmusić i myślę, że White też to poprze. 
— Jeszcze się nie wyżyłeś...? — jęknąłem z bólem.
— Nie o to chodzi — kontynuował. — Musisz się spotkać z moim znajomym, na imię mu Dodo. 
— Po co? — zdziwiłem się.
— Pomoże ci — odparł. White spojrzał na niego znacząco.
— Sugerujesz, że coś ze mną nie tak? — zdenerwowałem się lekko.
— Alice — wtrącił się White. — Będziemy z tobą szczerzy i bezpośredni jako twoi przyjaciele. Jesteś narkomanem.
— Posrało was do reszty?! — wrzasnąłem. — Czy ja wam, do cholery, wyglądam na jakiegoś nałogowca?
— Alice... 
— Szczerzy i bezpośredni jako przyjaciele, co za pierdolenie... — wkurzałem się. — I co, mówicie mi to teraz, po seksie, bo nie chcieliście tego przegapić, co?
— Za późno zdaliśmy sobie z tego sprawę — powiedział spokojnie White.
— Kretyni, idioci — mamrotałem sam do siebie pod nosem, zakładając ubrania. — Wynoszę się stąd i nie wiem, kiedy wrócę.
— Jak to nie wiesz? — zdenerwował się Ouse. — Jak to, kurwa, nie wiesz? Robotę też chcesz rzucić dla tego gówna? Matki ci nie szkoda chwilę przed jej śmiercią? Nas posrało? Tu jest wizytówka i jeśli sam nie zadzwonisz i nie umówisz się z nim na spotkanie, poniesiesz konsekwencje. Jestem w stanie przesiedzieć kilka miechów w pace tylko po to, żeby ciebie też tam władować. Wybacz stary, ale za bardzo się o ciebie martwię.
               Spojrzałem na niego z wściekłą miną. Wyrwałem mu z dłoni wizytówkę, którą wyciągał w moim kierunku i wyszedłem, trzaskając drzwiami. 

3 comments:

  1. Ja pizgam, co to za orgie ;o Coraz bardziej mnie zaskakujesz xd
    Spodziewałam się czegoś takiego. (że będą chcieli go wysłać na jakiś "odwyk") Ale trochę ich nie rozumiem, oni sami brali i tylko z Alice chcą zrobić porządek. :v

    "Oderwał ode mnie Ouse'a, rzucił mnie na całą szerokość kanapy na plecy i zaczął ponownie we mnie wchodzić. Kątem oka widziałem, jak Ouse podnosi się z ziemi i wraca na kanapę. Popchnął White'a tak, że znajdował się pode mną, nadal we mnie wchodząc."
    Ten moment był tak niesamowicie dziwny, że nie wiedziałam jak zareagować XDD Ale czemu mi się to podoba, to zaczyna mnie przerażać!

    ReplyDelete
  2. To nie na moje nerwy o.O
    Pierwszy raz nie wiem jak to skomentować. Biedny Alice, a ci jego przyjaciele. ..
    Tak jak Chizu nie wiedziałam jak zareagować. To było takie Wtf?
    Mi też się jakoś dziwnie to podoba. Coś jest z nami nie tak? ^^

    ReplyDelete
  3. Trójkącik.Łiii.(*o*) Wiedziałam, że prędzej czy później to będzie miało miejsce.(*-*) Normalnie "Pisiont twarzy Alice".(*o*) xD

    ReplyDelete