9.1.15

Dupą na kamień.

Dział: Tego się, kurwa, nie da skończyć.
Numer rozdziału: 11
Gatunek: Yaoi.



               Jedynym, co pamiętałem z tej nocy był fakt, że nie spędziłem jej sam. Z listy osób, które mogły mi towarzyszyć wykreśliłem od razu rodziców moich oraz starszych moich znajomych, bo Alan był już wystarczającą patologią rodu Carter, a moi przecież by mnie nie przelecieli. W sytuacji zaistniałej sprawdzenie, z kim się przespałem, nie było trudne. Wystarczyło tylko... wstać z łóżka. Dokładnie - wstać z łóżka. Wstać z łóżka i sprawdzić, czy czuję ból bioder. Jednak jedyne, na co byłem wówczas gotów, to było sięgnięcie telefonu z szafki nocnej. 
— Cholera... — westchnąłem. — Dziewiętnasta...?
               Nie wypuszczając komórki z dłoni przesunąłem lekko tułów i leżałem dalej. Trochę mi się nie chciało wstawać, trochę bym sobie pospał, trochę miałem kaca, trochę obawiałem się bólu bioder. I co w takiej sytuacji powinienem był zrobić? Nie czułem się jeszcze gotowy na uświadomienie, z kim się przespałem. 
               Usłyszałem nagle ciche pukanie do drzwi. Westchnąłem z ulgą, że tym razem Alan nie będzie pierwszą osobą, którą zobaczę. Wszedłby bez pukania, w końcu mieszkaliśmy razem. Zaraz... Skoro dzieliliśmy jedną sypialnię, musiałby być świadkiem tego wszystkiego, co być może robiłem z Reirą. Dlaczego poczułem się tak dziwnie, gdy sobie to uzmysłowiłem? To pewnie zwyczajny wstyd. Minie jakiś czas i przejdzie.
— Śpisz? — Usłyszałem szept tuż za powoli otwierającymi się drzwiami.
— Obudziłem się właśnie — wyjąkałem, teatralnie ziewając.
               To właśnie Reira postanowiła zaszczycić mnie swoim towarzystwem. Może i powinienem był czuć się nieswojo, w końcu istniała opcja, iż to z nią spałem tej nocy. Postanowiłem wywnioskować coś z jej zachowania. 
— Jak się czujesz? — zapytała, wchodząc do środka i po chwili siadając na skraju łóżka.
— Łeb mnie boli — odpowiedziałem niezwłocznie.
— Alan poszedł do apteki jakiś czas temu, też ma z tym problem — powiedziała. — Do miasteczka jest dość daleko, musisz jeszcze trochę wytrzymać.
— Jak z tobą? — zapytałem, mrużąc oczy z niewyspania.
— Nie wypiłam zbyt dużo — odparła z uśmiechem. 
               Serce zabiło mi trochę mocniej. Czy to czasem nie wskazywało na to, że to właśnie z Alanem się przespałem? Zasadniczo on sam wypominał jej wcześniej, iż sypia z ledwo poznanymi facetami, więc w sumie... Postanowiłem nie dochodzić do złych wniosków. Tak czy inaczej wiedziałem, że ta noc zmieniła moje życie. Albo przeżyłem stosunek z najpiękniejszą i najmilszą kobietą, jaką w życiu widziałem, albo dałem się wydymać niewyżytemu, chamskiemu kolesiowi. Kurwa, to naprawdę wiele zmieniało. 
— Reira, powiedz... — zacząłem nieśmiało. — Czy tej nocy działo się coś dziwnego?
— O co konkretnie pytasz? — spytała z nieukrywanym zaciekawieniem.
— O nic, ale niczego w sumie nie pamiętam — powiedziałem powoli. — Kto w ogóle mnie tu przyniósł?
— Chyba Alan, ale nie dam sobie głowy uciąć — odparła.
              Wzdrygnąłem się z obrzydzenia. Dziewczyna uznała to za drgawki i postanowiła dać mi spać dalej. Pożegnała się i wyszła, darząc mnie pięknym uśmiechem. A ja czułem, że wali mi się życie. 
               Nadal bojąc się ruszyć powoli zsunąłem kołdrę ze swojego torsu. Skóra. Skóra i co? Chyba każdy człowiek ją posiada. Pytanie brzmiało, kto zdjął mi koszulkę. Jako że Reira nie zdradziła niczego swoim zachowaniem, byłem pewien, iż to Alan był autorem tego niecnego postępku. Cholera, no miałem go za chama i skurwysyna, ale nie spodziewałem się, że wykorzysta stan mojej nietrzeźwości. Czemu...? Czy w takim razie powinienem był czuć się winny? Postanowiłem zapomnieć o tym, co się wydarzyło i wyprzeć to z pamięci. Byłem pijany. W zasadzie mogłem nawet tego nie pamiętać, no nie? Podjąłem decyzję. Wstaję z łóżka.
               Zaparłem się łokciami na poduszce i powoli, z ciężkim sercem podniosłem się do pozycji siedzącej. I co? Nic? Jak dobrze, w takim razie...
— Kurwa mać jebana! — wrzasnąłem na cały dom. 
               Wystarczyło, że podniosłem nogę, by zejść z łóżka, a po chwili wylądowałem na podłodze. Z siniakami? Nie. Z połamaną girą? Też nie. Z bólem bioder i dupy? W rzeczy samej.
— Szanuj ludzi z kacem i opanuj swoje okrzyki godowe — powiedział Alan, wchodząc nagle do pomieszczenia.
                Obszedł mnie dookoła, nie zwróciwszy zbytnio większej uwagi, postawił na szafce nocnej szklankę wody, a obok położył pudełko tabletek. Na moje szczęście spodnie akurat miałem na sobie. 
— Reira mówiła, że boli cię głowa — mówił. — Żryj. 
— Alan — zacząłem niepewnie.
— Nie ma za co — odparł, zachowując twarz zimnego drania.
— Nie wiem, jak to powiedzieć, ale... — wyjąkałem.
— Już mówiłeś, że mnie kochasz — przerwał mi. — Wystarczająco wiele razy. Nawet zdjąłeś koszulkę, by to udowodnić.
— C-CO — wybełkotałem. — To, że masz mokre sny nie oznacza, że możesz sprzedawać je ludziom jako fakty!
               Ledwo zdążyłem podnieść się na nogi, a już zostałem strącony na łóżko, w dodatku prosto na tyłek. Krzyk został zdławiony przez moje gardło, kiedy Alan wpił się w moje usta, jak gdyby nie mógł zaspokoić swoich potrzeb przez dekady. Kręciło mi się w głowie, nadal byłem senny i w dalszym ciągu miałem efekty kaca. Wiedziałem, że może będę tego żałować, jednak mój umysł kazał mi nie odpychać Alana. Skoro mieliśmy za sobą stosunek, mogłem przynajmniej uszczęśliwiać człowieka w taki sposób. Tylko tego jednego dnia. Następnego ranka mieliśmy wracać do domu. Byłem pewien, że od czasu powrotu nie będziemy utrzymywać ze sobą kontaktu. Może dlatego miałem wówczas wszystko gdzieś. 
               Wyglądać by to mogło, jakbym miał niezłe huśtawki nastrojów. Jeszcze jakiś czas temu braliśmy wspólną kąpiel, potem jednak przejrzałem na oczy i zacząłem go odpychać. Teraz z kolei znów pozwalałem mu na tak wiele, mimo że w planach miałem już urwanie kontaktu. Szczerze powiedziawszy ja też byłem skurwielem. Dlatego postanowiłem jedynie korzystać z okazji i poduczyć się sztuki całowania, podczas gdy on czerpał z tego namiętność i satysfakcję.
               Ten pocałunek, podobnie jak kilka ostatnich, był długi i romantyczny. Momentami nieco zadziorny, szczególnie, kiedy w grę zaczynały wchodzić zęby. Zalegałem na łóżku w poprzek, a Alan siedział na moich biodrach, pochylał się nade mną i całował gorąco. Po chwili, nie odrywając się od moich ust, zaczął powoli i ciężko przesuwać się do góry i w dół, pocierając w rezultacie swoim kroczem moje. Poczułem wtedy coś dziwnego, jednak na myśl, iż zamiast niego mogłaby być tam Reira, z powrotem sprowadziłem się na drogę czerpania z tego tylko i wyłącznie nauki. Alan położył zimną dłoń na moim torsie i zaczął delikatnie go masować. Poczułem jak moje sutki twardnieją. Chłopak przesunął się lekko i szybko rozpiął rozporek moich spodni. Brakowało mi już oddechu, mimo to on całował coraz bardziej natarczywie. Przez mój umysł znów przeszła dziwna myśl: skoro raz już to zrobiliśmy, po co hamować drugi? A może akurat okaże się, że będzie całkiem przyjemnie?
               W rezultacie już po chwili obydwoje byliśmy nadzy. Nadal się całowaliśmy. Chłopak leżał na mnie i masował dłonią nasze członki. Oddychałem ciężko. Starałem się hamować myśl, że kocham się właśnie z facetem. Ponadto byłem świadom tego, iż drzwi do domku są otwarte i lada moment może się tu ktoś zjawić. Pół biedy, że ojcowie. Nawet Reirę bym zniósł. Bardziej obawiałem się naszych matek. I mimo tego strachu nie przestawałem. To była ostatnia noc naszej znajomości. 
               Alan wydawał się być naprawdę wyjątkowo niewyżyty. Na siłę wepchnął we mnie dwa palce i dopiero wtedy oderwał ode mnie usta. Wydałem z siebie przeraźliwy jęk i wbiłem głowę w poduszkę. Zastanawiałem się, czy obróci mnie na brzuch, ale nie zrobił tego. Zamiast zmieniania pozycji zwyczajnie uniósł moje nogi i położył je sobie na ramionach. Dłonie położył mi na biodrach i nagle, z zaskoczenia, zaczął we mnie wchodzić. Czułem rozrywający ból. Był tak silny, że jeszcze bardziej kręciło mi się w głowie i miałem mroczki przed oczami. Nie hamowałem już nawet jęków wychodzących z moich ust, a jego to tylko dodatkowo podniecało. Coraz bardziej przyspieszał. Nie myślałem już o strachu, o rodzicach ani nawet o tym, że się nie zabezpieczyliśmy. Byłem senny. Ale postanowiłem pozwolić, by skończył. 
— Alan — wyrzuciłem z siebie dość głośno. — Pospiesz się, kurwa, nie wytrzymam...
               Dopiero po chwili zorientowałem się, że mógł zrozumieć to opacznie. Zapewne zinterpretował to tak, jakbym chciał już dojść. A mnie zwyczajnie ból zwalał z nóg. Chłopak uśmiechnął się kącikiem ust. Widziałem, jak krople potu spływają po jego czole. Musiałem być wyjątkowo ciasny. 
               Koniec był naprawdę przyjemny. Zdaje się nawet, że doszedłem. Oddychałem ciężko, a on całował moje wystające obojczyki. Przeczesałem palcami jego włosy.
— Poprzedni raz chyba nie był taki bolesny... — wysapałem.
— To to nie był twój pierwszy? — zapytał, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia.
— Myślisz, że nie pamiętam? — spytałem ironicznie. — Dobra, nie pamiętam, ale wiem, że to ty mnie tu przyniosłeś dzisiaj w nocy, no i bolał mnie tyłek i biodra. Nie oszukasz mnie, serio.
— Wiesz, że po prostu wypierdoliłeś się dupą na kamień? 

4 comments:

  1. Nareszcie seksy! \('-')/
    Chcę więcej *^* *niewyżyta Katsu mode on*
    Na początku taka rozkmina, z kim się przespał, a odpowiedzią okazuje się być... KAMIEŃ MOCY.
    KAMIEŃ MOCY ROZDZIEWICZYŁ GABIEGO.
    TAK.

    ReplyDelete
  2. Ooooo tag. Podoba mnie siem to!
    Wreszcie czuję ten świeży piwiew gejozy o poranku :"DD

    ReplyDelete
  3. Omg omg.

    Były seksy. Były seksy! JAKBY KTOŚ NIE DOCZYTAŁ: UWAGA, BYŁY SEKSY!

    Taakkk!

    W końcu!

    Gabi, ty serio jesteś mega skurwielem. Jestem dumna, ale jednak martwię się o Alana, wiec ciuś ciuś, Gabi!

    Gabi wyimaginował sobie w głowie seksy z Alanem. To przeznaczenie, mówię wam.

    Alan taki brutalny.

    KAMIEŃ ROZPRAWICZO- DZIEWICZYŁ GABIEGO. O ZESZ.


    Lisuuuuu, nie wbije na 18. W walęwtyłki jadę do Wrocka na Love 6 :/

    ReplyDelete
  4. Wypierdolił się dupą na kamień, a myślał, że Alan go przeleciał.Debil.xD

    ReplyDelete