25.11.14

Ze stałego lądu wgłąb oceanu.

Dział: Little secret.
Numer rozdziału: 2
Gatunek: Yaoi.



                Tajemniczy ludzie pociągają za sobą tłumy. Nawet ci samotni - wiecznie siedzą na językach sąsiadów, i tych wścibskich, i tych zwyczajnie zaniepokojonych. Sakeru opuszczał właśnie mieszkanie i kierował się do miejsca, w którym zawsze znikał na czas nieokreślony. Przed wyjściem spojrzał jeszcze ukradkiem na stojący nieopodal regał z książkami. Dobrze wiedział, że jego życie nie zamieni się w baśń, nie liczył na żaden cud. Często myślał, że gdyby faktycznie był postacią fikcyjną, zwykłym wykreowanym przez kogoś bohaterem, zapewne spotykałyby go liczne spontaniczne wydarzenia, które zdecydowanie wpływałyby na jego życie. A nuż jakaś piękna kobieta zgubiłaby się na ulicy, a on by ją znalazł? A może otrzymałby anonimowy list z nietypową prośbą? Lub znalazłby się ktoś, kto za wszelką cenę pragnąłby wyciągnąć Sakeru z życiowego dołka? Chłopak zbyt twardo stąpał po ziemi, by wierzyć w takie urojone dziwy. Był przekonany, iż jego życie do samego końca pozostanie szare i nudne. Dlatego. Właśnie dlatego skrywał ten sekret. Trzymał go na samym dnie swojego serca. Ludzi czasem kusi, by wyspowiadać się komuś, choćby po to, aby mógł udzielić rady i pokierować nieco na odpowiednią drogę. Ale Sakeru nie mówił. Nie miał z kim rozmawiać. Dlatego nic takiego mu nie groziło. 
               Czasem sąsiedzi wzywali policję. Zdarzało się nawet, że przeszukiwali mieszkanie, na szczęście Sakeru miał tajny schowek, w którym ukrywał to, co musiał ukryć. Nie mówił nic do nich, a oni wiedzieli, że nie ma sensu ciągnąć niemowy za język. Próbowali czasem porozumieć się poprzez pismo, jednakże za wiele im to nie dawało. 
               I nikt nie wiedział, o czym tak naprawdę myśli Sakeru. Ludzie usiłowali odnaleźć klucz do bram jego świata, jednak ani klucz, ani brama w rzeczywistości nie istniała. Jego planeta znajdowała się poza zasięgiem umysłu. Jednak jego zielone oczy budziły zbyt wielkie zainteresowanie, w końcu musiał znaleźć się ktoś, kto nie da za wygraną i spróbuje przejrzeć chłopaka na wylot. 
               Sakeru podążał właśnie do swojej pracy. W zasadzie często doszukiwał się wszędzie spisków, jednak tej nocy był zbyt zmęczony, by zastanawiać się, czy aby na pewno nikt go nie śledzi. Poluzował nieco duszący go gruby brązowy szal i zaczerpnął zimnego powietrza. Robił to bardzo ostrożnie, jak gdyby bał się, że źle to na niego wpłynie. Jeden oddech. Po nim z powrotem szczelnie zakrył twarz. 
— Przepraszam, czy wie pani, jak dojść do centrum? — zapytała. 
               Chłopak wytrzeszczył oczy. Nie był co prawda zachwycony urodą kobiety, żadna płeć go nie kręciła. Wystraszył się, gdyż ktoś niespodziewanie wyrwał go z zamyślenia. Nie stosował się nigdy do przyjętych norm ni schematów, dlatego bez ogródek wpakował jej pięść w brzuch. Nie znosił, kiedy ktoś mylił go z płcią piękną. Kobieta skuliła się, po czym zaczęła wołać o pomoc. Sakeru postał z nią moment dłużej, by móc odpalić papierosa w jej towarzystwie, a już po chwili odszedł jak gdyby nigdy nic spokojnym krokiem. 
               Kiedy tylko minął róg budynku, jego oczom ukazała się dość spora koperta. Leżała na ziemi i raziła swoją bielą po oczach. Przeszedł po niej niewzruszony, jednak wtedy w jego głowie zaczęły kłębić się dziwne myśli. Być może w głębi serca przejawiała się chęć zmienienia tej życiowej monotonii. Zatrzymał się na moment i powoli obrócił na pięcie. Spojrzał raz jeszcze w kierunku koperty. Udał się wolno w jej kierunku i delikatnym ruchem dłoni podniósł, a po chwili otworzył. 




"Spotkaj się ze mną, pomogę ci"




               Odchrząknął cicho i wyrzucił list do kosza. "Pierdolone łańcuszki" - pomyślał. Na szczęście miał już przed sobą budynek, do którego zmierzał. Budynek, w którym pracował. Rzekomo. Taka bynajmniej była wersja. 
               Szatnia na najwyższym piętrze była jeszcze pusta. Rzadko zdarzało się, że przychodził pierwszy. Pomylił termin? Niemożliwe. Rozejrzał się wokół. Spojrzał na zegarek. Postanowił przespać się moment, zanim zjawi się reszta. Wyciągnął się na drewnianej ławeczce i zasnął na dosłownie kilka minut. Jak zwykle nie pamiętał swojego snu. Tak czy inaczej, gdy tylko się przebudził, zoczył tuż obok siebie rażącą bielą kopertę. Przełknął głośno ślinę. Szybko ją dorwał i otworzył.


"Nie reagujesz na moją litość? Niech będzie. Znam twoją tajemnicę. Twój mały sekret. Teraz nie masz wyjścia"

1 comment:

  1. Uuuuuhuhuhuhhhuhu...

    Podoba mi się :3

    Na początku ciężko mi było skojarzyc to z yaoi. Jedbak teraz to tak trochę lepiej widać.

    Czyżby Sakeru miał stalkera? *3*

    Najpierw myślałam, że Sakeru jest schizofrenikiem. Potem, że cierpi na Zaburzenia Afektywne Dwubiegunowe, jednak szybko odrzuciłam tę teorię. Teraz sądzę, że Sakeru jest dystymikiem (lol, znam się. Byłam dystymiczką przez pół podstawówki xd), albo cierpi na depresję maskowaną. Psychiatra Mesu tak bardzo... dzięki, ciociu Wikipedio, że dbasz o mój rozwój.

    Ach te teorie spiskowe... wszędzie są, tylko ich nie widać, bo ludzie ro kłamliwi debile!

    No.

    Czekam na więcej :3

    ReplyDelete