29.11.14

Sekret Ishihary.

Dział: Little secret.
Numer rozdziału: 3
Gatunek: Yaoi.



               Sakeru zgniótł karteczkę w dłoni i odrzucił ją na bok. Skrzyżował ręce za głową i spojrzał na sufit, układając się wygodniej na ławce. Odetchnął głęboko i zamknął oczy, powstrzymując się od ponownego zaśnięcia. Zastanawiał się, w jaki sposób komuś udało się wejść tutaj bez przepustki. Ochrona była przecież nienaganna. Poza tym ten budynek miał stać się lada moment miejscem spotkania największych tokijskich gwiazd. Dlaczego więc...?
— Ishihara, idioto! — Usłyszał nagle. Nie zerwał się mimo to na równe nogi ani nawet nie spojrzał w kierunku drzwi. Znał ten głos nazbyt dobrze, by być w stanie się nim przejąć. 
               Do pomieszczenia weszła niska brunetka o dużych walorach. Włosy miała związane w ciasny kucyk, a na nosie miała grube okulary. Była chwilę przed trzydziestką, a jej praca nie pozwalała na zadbanie o życie towarzyskie. Jak zwykle miała na sobie granatową garsonkę i przylegającą spódnicę po kolana, falbaniastą białą koszulę, ciemne rajstopy i niskie skórzane buty. I jak zwykle była poddenerwowana sytuacją.
— Nie da się z tobą skontaktować! — wrzeszczała. — Czy ty posiadasz jakiś telefon, konto na jakimś serwisie społecznościowym, cokolwiek, co ułatwi mi kontakt z tobą?!
— Wyrzuciłem telefon, Taka mnie denerwował. Pisał co kilka minut i opisywał wszystko, co robi. Nawet kolor odchodów — odparł, przeciągając się. Kobieta nie była ani trochę zdziwiona faktem, iż Sakeru nie jest jednak niemową. — Szkoda mi czasu na serwisy społecznościowe. Wiesz, ile można zrobić zamiast tego?
— Nieważne — odetchnęła, machając ręką. — Próba już dawno się zaczęła, chcieliśmy cię poinformować, że miejsce się zmieniło. 
— To wyjaśnia brak ochrony... — syknął, podnosząc się z ławki.
— ...ktoś cię poznał? — zapytała z przerażeniem.
— Na to wygląda — odpowiedział, zupełnie niewzruszony. — Śledził mnie, zapewne miał skądś informacje, że dzisiaj odbędzie się tu próba. W sumie musiał szukać głębiej, nie sposób porównać osobowość Ishihary z charakterem Kazumi Chihiro. 
— Szszsz... — uciszyła go. — Zajmę się tym i postaram to uciszyć.
— Nie ma problemu, mogę się spotkać z tym człowiekiem osobiście — prychnął.
— Nie ryzykuj, Sakeru... — wystraszyła się. — Zajmę się tym, już powiedziałam. Póki co... mój samochód stoi na parkingu w podziemiu, pospieszmy się. Podejrzewam, że ciężko im się pracuje bez ciebie.
               Sakeru odpowiedział kobiecie zawadiackim uśmiechem. Przepuścił ją w drzwiach i razem udali się do windy. Chłopak wcisnął guzik z najniższym piętrem i oparł się o barierkę.
— Satsuki chce się z tobą spotkać po próbie, pisał do mnie, by zapytać, czy nie masz żadnych innych spotkań — powiedziała nagle, przypatrując się własnemu odbiciu w szybie. 
— Próba kończy się około trzeciej w nocy, czyż nie? — zapytał, drapiąc się po głowie.
— Racja, ale powiedział, że zaczeka — odpowiedziała, poprawiając włosy. — Jeśli nie chcesz się z nim widzieć, powiem, iż ustaliłam ci już inne spotkanie.
— Nie ma potrzeby, Nagisa, mam z nim coś do wyjaśnienia.
               Kobieta zarumieniła się lekko. Sakeru, a raczej Kazumi, był jedynym członkiem grupy, który lubował się w zwracaniu się do niej po imieniu. Nie było to na porządku dziennym, gdyż mimo wszystko nie zalegali w bliskich relacjach. Sądził jednak, że może tak do niej mówić.
               Na parkingu było zupełnie pusto. Sakeru wbrew zakazowi wyjął z kieszeni paczkę papierosów, nie zwracając uwagi na biadolenie kobiety.
— Ishihara, jak możesz... Tym bardziej przed próbą... — syknęła, powstrzymując się od wrzasku. — O czym ty w ogóle myślisz...
— Myślę, że nie uzyskam tak zajebistego wokalu bez wypalania dwóch czy trzech paczek dziennie — zaśmiał się. 
               Zajęli miejsca w samochodzie. Kiedyś Nagisa nie pozwalała mu na zasmradzanie jej tapicerki, aczkolwiek widząc, jak bardzo Sakeru bierze sobie to do serca, odpuściła zrezygnowana. Odpalili jeden z kawałków starego, nieaktywnego już znanego zespołu japońskiego i obydwoje wsłuchali się w tę nutę. Nie rozmawiali, dopóki nie dojechali na miejsce próby.
— Tutaj, Ishihara — powiedziała spokojnie. — Recepcja skieruje cię na miejsce. Gdybyście czegoś potrzebowali, dzwońcie.
— Znalazłaś faceta, Nagisa? — zapytał zszokowany, odpinając pas. 
— Nie — odparła, ze zdenerwowaniem poprawiając okulary. — Chcę się zająć twoim stalkerem. To zbyt duże niebezpieczeństwo. Chyba że masz zamiar ogłosić swój sekret całemu światu. 
— Działaj — powiedział na odchodne i opuścił samochód, kierując się do hotelu.
               Ochrona przywitała go już przy drzwiach. Uznał to za nieodpowiednie, gdyż nadal wyglądał jak Sakeru Ishihara. Wiedział, że ryzykują wyjawienie jego sekretu. Machnął jednak na to ręką i podążył za kobietą z recepcji. Prowadziła go krętymi schodami w dół, do położonej bardzo nisko piwnicy. Tak nisko, że zatkały mu się uszy i lekko rozbolała głowa. W korytarzu było niemal zupełnie ciemno, jednak nie panował zapach swądu ani wilgoci.
— To tutaj — powiedziała, wskazując ręką na drzwi. 
               Bez ogródek szarpnął mocno za klamkę i dostał się do środka pomieszczenia. Uśmiechnął się zawadiacko do przebywających tam już członków zespołu i zamknął za sobą drzwi.
— Mam nadzieję, że nie czekaliście zbyt długo — zaśmiał się.
— Kaaaaaaazumiiiiiiii — wrzasnął z euforią Taka, rzucając bas na ziemię i biegnąc w jego kierunku. Kazumi podłożył mu jednak nogę, nie zwracając nawet większej uwagi na to, jak tamten rozpłaszcza swą twarz na podłodze. 
               Taka Subaru był niskim dwudziestolatkiem o granatowych roztrzepanych włosach. Miał duże, wiecznie śmiejące się oczy i lubował się w ekstrawaganckiej biżuterii. Tego dnia jak zwykle zresztą obwieszony był świecidełkami niczym choinka bożonarodzeniowa, mimo że mieli zwyczajną próbę, żadnego koncertu ani nawet spotkania z fanami. 
               Funkcję gitarzysty rytmicznego pełnił tam Shinobu Shizuka, również dwudziestolatek. Mężczyzna miał długie białe włosy i niewzruszoną twarz. Był on ulubieńcem sporej części fanek zespołu. Mało mówił i był aż nazbyt poważny na gwiazdę rocka. Emanowała z niego odpowiedzialność, asertywność, pewność siebie i inteligencja, dlatego byłby najlepszym kandydatem na lidera, aczkolwiek nie przyjął tej propozycji. Funkcja powędrowała więc do perkusisty, Akiry Haru. Był on najstarszym członkiem zespołu, miał bowiem dwadzieścia pięć lat i zdecydowanie największe doświadczenie w grze zespołowej. Nosił dłuższe włosy w kolorze jasnego blondu i był wyjątkowo umięśnionym facetem. Z zachowania był dość nijaki. Miał jakieś tam poczucie humoru, był trochę odpowiedzialny, trochę otwarty... Wszystkie jego cechy wahały się koło poziomu przeciętności. Ostatnim członkiem zespołu był Hinata Makoto, gitarzysta prowadzący - totalny dzieciak, który pił bez umiaru, ćpał bez umiaru i robił wszystko bez umiaru. Kochał imprezy i zaliczał dziewczynę po dziewczynie. Miał dwadzieścia jeden lat, krótkie, postawione do góry czerwone włosy i wyjątkowo przystojną twarz. 
— Kazumi, nie znoszę twojego wyglądu Ishihary — prychnął Hinata na powitanie. — Nie lubię go tak bardzo, że ciężko mi na ciebie patrzeć.
— Szkoda mi czasu na ściąganie tych wszystkich gówien — odparł Chihiro, przeczesując palcami włosy. — Za dużo muszę siedzieć nad zmienianiem wyglądu, żeby nikt mnie potem nie poznał.
— Naprawdę nie rozumiem, czemu utrzymujesz to wszystko w sekrecie, Kazumi — westchnął.
— Potrzebuję spokojnego życia, Makoto — powiedział z uśmiechem. — Chociaż tym razem chyba pójdzie po twojej myśli. Muszę się z kimś spotkać po próbie, dlatego wrócę do swojego wyglądu. Spieszy nam się?
— Zapierdalaj.
               Kazumi podszedł do dużego lustra zajmującego całą ścianę. Zawsze ćwiczyli w tego typu salach, by móc jednocześnie urozmaicić swój ruch i wygląd sceniczny. Mężczyzna przyjrzał się dłużej swojej twarzy. Po chwili pozbył się peruki. Spojrzał na swoje długie, proste czarne włosy sięgające pasa. Nie były co prawda tak błyszczące i zadbane jak te Shinobu, ale podobnie zniewalały. Założył długie kolczyki z zawieszką pentagramu i mocniej pomalował oczy. Dawno nie widział Kazumiego Chihiro, a teraz wystarczyło tylko spojrzeć w lustro. Wziął ze stojącego nieopodal wieszaka czerwoną postrzępioną kurtkę dobrze komponującą się z poszarpanymi czarnymi rurkami. Roztarł cień pod oczami, przybierając wygląd typowego ćpuna. Tak czuł się idealnie.
— No, Kazumi, teraz powinieneś dać mi się przelecieć — zaśmiał się Hinata, unosząc brwi znacząco.
— Możesz pomarzyć, chłoptasiu — powiedział z chamskim uśmieszkiem.
— Marzę o tym co noc — powiedział. — Może w końcu się na to zgodzisz, co?
— Nie ma mowy.  

3 comments:

  1. AWAWAWAWAWAWAWAWAWWWW *3*

    A JA MYŚLAŁAM, ŻE ON JEST JAKIMS MORDERCĄ!

    a to gwiazda rocka *w*

    Kochaaam gooooo!

    Chcę już więcej :3

    A, i jest mały błąd. Jest to rozdział 3, nie 2. ^^

    ReplyDelete
  2. To było niespodziewane. Nie przypuszczałam, że będzie hm gwiazdą rocka. +20pkt za nieprzewidywalność

    ReplyDelete