12.10.14

Błędne koło.

Dział: Maniakalna obsesja. 
Numer rozdziału: 13
Gatunek: Yaoi. 



Ludzie, potrzebuję pomysłu na nowy dział ;_; Ja już nie wiem, gdzie szukać inspiracji, serio. Boję się, że całkowicie wpadnę w ten stan "totalnie bez weny", dlatego wolę zabezpieczyć się już teraz i mieć kilka pomysłów w zanadrzu. Oczekuję pomocy z Waszej strony. Czekam na Wasze propozycje noc i dzień TUTAJ, będę sprawdzać wszelkie sugestie co piętnaście minut, bo, mówię serio, szlag mnie już trafia, jeszcze nigdy nie miałam takiej pustki w głowie. Zupełnie nie wiem, co pisać i mam wrażenie, że moje ostatnie opowiadania są coraz nudniejsze i coraz bardziej naciągane. Trzeba mi powiewu świeżości. Liczę na Was. Szukam inspiracji na forach, na blogach, w książkach, pytam znajomych, obserwuję ludzi. To nie jest tak, że chcę pisać coś na siłę. Ja po prostu mam ochotę wyżyć się na klawiaturze, ale nie mam gdzie, Okropne uczucie, nie polecam. 
_________________________________________________________

               Dawno nie czułem się równie szczęśliwy. W końcu zdołałem znaleźć coś, co wypełni pustkę. Namiętność, rozkosz i wieczne niezaspokojenie zostały zastąpione ciepłem, troską i dobrocią. Gdy tylko mówiłem Ray'owi, że jestem zmęczony, dawał spokój i kładł się spać, przytulając mnie mocno. Gdybym powiedział Rinnowi, że jestem przepracowany i, by wziął mnie na barana - wziąłby mnie na pieska. Był typowym Carterem - totalnie nieliczącym się z uczuciami innych.
               Zaskakiwał mnie jedynie pewien fakt. Niezależnie od sytuacji, od pory dnia lub nocy, od mojego nastroju... nigdy nie byłem w stanie się podniecić podczas stosunku. Udawałem, że dochodzę, zawsze w strachu, iż się zorientuje. Ale nie mógłbym powiedzieć, że go nie kocham. Wyglądało na to, iż jego ciało po prostu mnie nie kręci. Kolejna różnica między braćmi Carter. Choć miałem wrażenie, że ta ostro nie da mi żyć.
               Miałem do wyboru dwójkę mężczyzn - wodę, Ray'a, i ogień, Rinna. Pierwszy z nich wywoływał u mnie masę uczuć - pragnąłem nie odstępować go ani na krok, przebywać z nim cały czas, poświęcać mu każdą chwilę, pomagać we wszystkim. Gdy patrzyłem na Rinna, nie mogłem powstrzymać się od wybujałych fantazji erotycznych na jego temat. Wystarczyła jedna myśl, bym poczuł się mokry. Potęgował moje doznania i nie byłem w stanie o nich zapomnieć. 
               Początkowo nie usiłowałem nawet z tym walczyć. Postanowiłem olać ten fakt. Tłumaczyłem się sam sobie, że jestem zwyczajnie niewyżyty i muszę po prostu przejść ten okres, a później moje emocje się uspokoją. I to był zasadniczy błąd, gdyż moja mania zaszła dalej, niż mogłem się spodziewać.
— Ray'a nie ma — odparł, otwierając mi drzwi. Ton jego głosu był taki, jak zwykle - z jednej strony oschły i obojętny, z drugiej jednak ani trochę gniewny. 
               Zdawało się, że wrócił właśnie ze spotkania. Zapewne znów został wciągnięty w prowadzenie jakichś warsztatów bądź wykładów. Miał na sobie garnitur. Jego koszula była lekko rozpięta, krawat zaś - poluzowany. Musiał wrócić krótką chwilę temu. 
— Rinn, masz kogoś? — zapytałem, przeszywając go na wylot spojrzeniem.
               Był zaskoczony. Odnosiłem nawet wrażenie, że jego serce kołacze właśnie ze strachu. Z drugiej strony to nadal był ten sam Rinn, on przecież nie miał serca. Organ pompujący jego krew był zwyczajnym kawałkiem mięsa. Uniósł lekko brwi, lecz nie odpowiedział. A ja byłem zbyt zniecierpliwiony. Dlatego rzuciłem się na niego z łapami, wpijając swoje wargi w jego. Odepchnął mnie niezwłocznie. 
— Rinn, kochaj się ze mną — syknąłem, wycierając usta i nie nawiązując z nim kontaktu wzrokowego. 
               Musiał mieć mnie za skurwysyna. Cztery lata temu dałem mu beznadziejnego kosza, mimo że go kochałem. Potem zapomniałem o jego istnieniu. Manipulowałem nim i traktowałem jak zabawkę. A gdy już zdołaliśmy naprawić panujące między nami relacje, znów dałem mu kosza. Zataczałem błędne koło. Ta historia działa się po raz kolejny. Przez cały ten okres czasu, w którym spotykałem się z Ray'em, ponownie nie pamiętałem o Rinnie. Na chwilę obecną znowu się nim bawiłem. Nie byłem w stanie opuścić tego kręgu. 
               Ku mojemu zdziwieniu, zupełnie się nie fatygował. Zatrzasnął za mną drzwi i od razu przeszedł do sedna. Wystarczyło, że opuścił moje spodnie, podniósł i przywarł do zamkniętych drzwi. Uniósł moje kolana i bez skrupułów pchał coraz mocniej, racząc mnie najdłuższym pocałunkiem, jaki w życiu miałem. 
— Jestem notorycznym kłamcą — odparłem cicho zaraz po zakończeniu stosunku. — Okłamuję nawet samego siebie. I nie wiem już sam, co myślę, a co jest mi wmawiane. 
— Chcesz mi coś powiedzieć, no nie? — zapytał, ledwo łapiąc oddech. 
— Nie potrafię mówić o swoich emocjach — powiedziałem. — Zupełnie tak, jakbym ich nie miał. 
— Niektórzy kłamią tak często, że mówią prawdę tylko wtedy, gdy się pomylą — rzucił. 
— Nie mylę się — rzekłem szybko. 
— To oznacza, że manipulujesz ludźmi — szepnął, mierzwiąc moje włosy. Wydawało się, że nawet taki człowiek jak on potrafi tęsknić.
— Właśnie — wycedziłem przez zęby. — A kiedy już zaczniesz, nie możesz przestać. 
— Jest pewien sposób. 
               Oczy zaświeciły mi się na samą myśl, a w moim sercu rozpaliły się pierwsze iskierki nadziei. Może brzmi to banalnie, jednak dla mnie było to coś naprawdę ważnego. Pragnąłem się zmienić, ale moje zahamowania na no nie pozwalały. Wolałem utrzymywać ludzi pod swoją kontrolą, zamiast spowiadać się im, by w rezultacie mnie znienawidzili. Wiedziałem, iż nie wszyscy wybaczą mi moje grzechy. 
               Rinn obiecał pokazać mi wzór, który rozwiąże wszystkie moje problemy. Udałem się za nim do salonu. Dom był zupełnie pusty - domownicy porozjeżdżali się po mieście, wypełniając masę obowiązków. Cierpieli na przewlekły pracoholizm. Wszyscy. 
— Oto on — wykrzyknął triumfalnie, pokazując mi w całej swojej okazałości trunek z 1876. Złapałem się za głowę.
— Poważnie? — spytałem z ironią. — Poważnie wszystkie problemy załatwiasz alkoholem? Alkohol to wróg!
— Więc lej go w mordę.
               Intencje Rinna zrozumiałem dopiero po wlaniu w siebie kilkunastu kolejek. W takim stanie słowa płynęły same, nie trzeba było zastanawiać się nad sensem bądź konsekwencjami ich wypowiedzenia. Mógł wyciągnąć ze mnie wszystko, co tylko chciał. W końcu byłem w stanie powiedzieć mu to, czego zawsze obawiałem się mówić. 
— Adrien, czemu wtedy się z nim przespałeś? — zapytał, podpierając twarz na dłoni. Nadal był w pełni trzeźwy. Zazdrościłem mu mocnej głowy. 
— Myślałem, że jestem nimfomanem, po prostu — odparłem pijanym tonem. — Chciałem się z nim przespać, by sprawdzić, czy poczuję to, co poczułem, gdy spałem z tobą. I wtedy okazało się, że jednak nie jestem nimfomanem. 
— Chyba nie chcesz powiedzieć, że mnie wtedy kochałeś... — powiedział powoli, otwierając szeroko oczy. — Nie, to niemożliwe, inaczej nie dałbyś mi później kosza. 
— I właśnie w tym tkwi problem, ja nie rozumiem mojego postępowania ani nie potrafię z nim walczyć — majaczyłem. — Nie bądź głupi, Rinn, kocham cię od tamtej chwili po dziś dzień. 
— Co ty pieprzysz, Adrien — syknął. — Twoje słowa przeczą czynom. 
— Mam wrażenie, że czuję do ciebie ogromny pociąg fizyczny... ale być może nic więcej — powiedziałem, dolewając sobie następną kolejkę. Czułem, iż trzeźwieję, a pragnąłem dokończyć tę rozmowę tu i teraz. — W przypadku Ray'a jest na odwrót. Nie umiem udawać orgazmu, więc muszę myśleć o tobie, kiedy z nim sypiam.
               Rinn stłumił w sobie śmiech. Wiedziałem, że nie podoba mu się moje postępowanie. Chciał mnie mieć tylko dla siebie. 
— Nie wiem, co mogę z tym zrobić — kontynuowałem. — Właśnie stałeś się z powrotem moim kochankiem. Ray jest moim chłopakiem. Ta sytuacja nie wygląda dobrze. 
— Adrien, mogę cię o coś zapytać? — przerwał mi nagle. Potaknąłem. — Czy gdybyś tamtego dnia wybrał mnie, spotkałbyś się dziś z Ray'em?





3 comments:

  1. O LISIE, WYBACZAM CI ZA NUMER Z RAYEM, BO BYL NUMER Z RINNEM!

    lol... >.<

    Za tydzień jast japanicon !

    /Mesu

    ReplyDelete
  2. Niech Ray pójdzie w zapomnienie.Ja wiedziałam, czułam że znowu coś zaiskrzy między Adrienem a Rinnem.

    ReplyDelete
  3. Zajebiste, jak wszystko, pod czym zostawiam ten jeden i ten sam komentarz, abyś mnie pokochała <3

    ReplyDelete