24.8.14

Nikt się nie złości, nikt nie uśmiecha.

Dział: One shot
Numer rozdziału: -
Gatunek: Hentai, dramat, okruchy życia.




- Życie płata nam figle...
- Dlaczego?
- ... ale nikt nie jest w stanie tego zrozumieć...
- To mi wyjaśnij.
- ... gdybyśmy nie doświadczali zawodu, świat składałby się z samych bezmózgich szumowin...
- Kogo dokładnie masz na myśli?
- ... takich jakim jesteś, dla przykładu, ty. 
    Odwróciła się, roztrząsając wokół powietrze swoimi bujnymi lokami, aż w chwili, gdy odchodziła, nadal unosiła się za nią woń perfum Coco Chanel.




~~*~~



- Widzisz... spotykałam wielu na swej drodze, którzy nie potrafili oprzeć się moim urokom. Mogłam wybierać, a miałam spośród czego. Pełno eleganckich, inteligentnych przystojniaków. I żaden godzien większej uwagi. - bawiła się kostką lodu pluskającej w bursztynowym kolorze whisky. - Zdałam sobie sprawę, że nie ma na tym świecie miłości idealnej. Ba, czy w ogóle istnieje miłość, która intensywnieje wraz z czasem? Nie, to wszystko jest złudzeniem... ludzkimi urojeniami. 
  Seksuolog Trumble poprawił palcem grube, czarne oprawki swoich okularów. Był specjalistą, co prawda już na emeryturze, jednak słynął z wyrozumiałych i stosownych taktyk łagodzenia problemów swoich pacjentów. Z wyglądu kropka w kropkę przypominał nowojorskiego reżysera Martina Scorsese'a. Cały czas bacznie przyglądał się swojej pacjentce. 
- Każdy doświadcza pożądania osoby, która została przez nas wybrana. Jeśli wszytko pójdzie zgrabnie, szybko wejdziemy z nią w pełen chęci związek. Myślimy, że nasza miłość przetrwa wszystko, więc decydujemy się na małżeństwo. A potem nagle wkracza wielki zawód, bo nasze uczucie do tej osoby już dawno się wypaliło i nagle równie silnie, jak poprzednią, pożądany jakąś inną osobę. I tak całe życie. To dlatego na świecie tak docenia i darzy się szacunkiem dziadków, którzy są już razem 30, 40, 50 lat... - przez chwilę się zamyśliła, zatrzymawszy wzrok na lśniącym, czerwonym czubku swojego obcasa. Dr. Trumble wykorzystał tę chwilę zadumy. 
- Czyli twierdzisz, że ich małżeństwo nadal nie ma sensu i mogą w każdej chwili, bez cierpień, się rozstać?  
- Tego nie powiedziałam. Ci ludzie zostają ze sobą z przyzwyczajenia, które potem zamienia się standard, więc rozstanie nie wchodziłoby w rachubę, bo za bardzo by za sobą tęsknili. Poza tym również sądzę, iż po kilku latach małżeństwa rodzi się nowe uczucie, sentyment do danej osoby. 
- Ujęłaś to tak, jakby zostawali ze sobą dla sentymentu. 
Przewróciła oczami i dopiła Jim Beam'a do końca szklanki. 
- Nie w tym rzecz, ale chyba rozumiesz. Miłość idealna to w naszym rozumieniu miłość, której uczucia do drugiej osoby nigdy się nie wypalają, a tak w istocie rzeczy nie jest, czyli coś takiego nigdy nie istniało i nie będzie istnieć. 
- Naturalnie. Pytanie, skąd pewność, że dla społeczeństwa właśnie taka jest miłość idealna.
Odstawiła ze stukiem szklankę. Widocznie się nachmurzyła.
- Ale dla mnie tak. Dlatego zmieniłam taktykę i odpuściłam sobie z wielkimi poszukiwaniami. - westchnęła. 
- Czyli teraz wiążesz się z mężczyznami, głównie ze względu na cielesne doznania. - stwierdził.
- Nie głównie. Tylko dlatego. 
- Uważaj, żebyś się nie uzależniła.
- Właśnie chyba tutaj jest problem. Wiesz, że bardzo jestem wybredna. Nie rozmawiam nawet z przeciętnie przystojnymi osobnikami. Z tego względu, ostatnio każde moje spotkanie z facetem kończy się seksem. 
- Wyjaw, jak często.
- Ech... mam być szczera?
- Po to tu jesteśmy.
- Od trzech tygodni każdej nocy.
   Dr. Trumble sięgnął po jakieś karty z szuflady swojego biurka. Przez moment je przeglądał, po czym położył przed pacjentką tą właściwą. 
- Masz tu numery kontaktowe do matek, które poszukują opiekunki do dziecka. Sama kiedyś wspominałaś, że nie przeszkadza ci praca z dziećmi. Skoro nie posiadasz obecnie stałej pracy, proponuję, abyś przez jakiś czas się tym zajęła. To jeden z lepszych sposobów na ograniczenie seksu, tym bardziej, że takie dziecko potrzebuje opieki praktycznie cały czas. 
   Wzięła śliską w dotyku kartę i uważnie ją przejrzała. Potem przeniosła niepewny wzrok na swojego terapeutę. On w odpowiedzi kiwną zachęcająco głową, jak zawsze przekonując swoją umiejętnością stanowczego spojrzenia. 
- Zgoda. 
  Wstała, zasunęła za sobą obity ekstrawagancką skórą fotel, po czym sięgnęła klamkę drzwi.
- Lynn? 
- Tak?
- Zajmij się tym na poważnie. Widać, że jesteś przybita i masz wszystkiego dosyć. Oczyść swój umysł. 
- Obiecuję, doktorze. - puściła mu perskie oko, po czym cicho zamknęła za sobą drzwi.
   Dr. Trumble pociągnął dużego łyka bursztynowej whisky. 



~~*~~



    Powierzono mi opiekę nad pięcioletnią Alice. Moim pracodawcą była standardowa rodzina po rozwodzie. Jak pracowałam tu już miesiąc, tak ojca dziecka ani razu nie widziałam na oczy. Właściwie to matka Alice szybko mi zaufała, bowiem kilka razy w tygodniu wyjeżdżała na jakieś konferencje, zostawiając pod moją opiekę dwustumetrową willę. Z rana przychodziła pani Tosia, żeby wysprzątać cały dom, a zaliczka zawsze czekała na nią na komodzie w przedpokoju. Czasem zostawałyśmy z Alice same aż trzy dni. Często zastanawiał mnie fakt, czy jej matka ma świadomość tego, że córka może bardziej przywiązać się do zatrudnianych opiekunek, niż do niej samej. Obserwując ich relacje, oczywiście z perspektywy obiektywnej, stwierdzam fakt, iż w dzisiejszych czasach mnóstwo jest gruboskórnych matek, dla których życie prywatne już gdzieś dawno zanikło. W każdym razie, to sprawa matki Alice, jakie będą ich relacje, kiedy dziewczynka już dojrzeje.
  Mimo wszystko świetnie trafiłam, bo zarobki były wysokie i praktycznie się nie przemęczałam, bo ogólnie dziecko nie sprawiało większych problemów. Żeby ciągle nie siedzieć w tym olbrzymim, pustym domu, pozwoliłam sobie małą uszczęśliwić i wybrałyśmy się pewnego razu do wesołego miasteczka. Wracałyśmy tam nie jeden raz, bo Alice po prostu ubóstwiała tego rodzaju zabawy. Jako, że nie liczyłam na nowe znajomości, tym bardziej nie było tu nikogo innego prócz przybywających rodziców ze swoimi dzieciakami, ubierałam pierwsze lepsze - byle wygodne ubrania, nakładałam lekki makijaż. Kogo niby miałabym tu zniewalać? Mężów i ojców? Co prawda, wdarłam się raz w romans z żonatym, ale było to tak dawno temu i raczej wolę do tych czasów nie wracać.
   W każdym razie czystym przypadkiem, dzięki zwykłej pogawędce o takich banałach, jak np. dzisiejsza pogoda, poznałam dwóch tatków. Jednemu było na imię Zack i miał córeczkę w Alice wieku, drugi - jego przyjaciel - Adrian - młodszego trochę od dziewczyn synka. Przyjemnie mi się z nimi rozmawiało, a gdy jeden stwierdził, że mam śliczną córkę - lecz trochę niepodobną - to oczywiście powiedziałam, że jestem jej opiekunką. Wtedy przeszliśmy do tematu relacji matka - dziecko i się wydało, że ten przystojniejszy, czyli Zack, ma żonę.
   Była to sobota, a że w niedzielę także tu witałyśmy, spotkałyśmy ich również kolejnego dnia. Skoro nikomu nigdzie się nie śpieszyło, a dzieciaki zdążyły się zaprzyjaźnić, poszliśmy po parku rozrywki na kawę. Dowiedziałam się, że Zack ma niekoniecznie przyjemne relacje z żoną, a Adrian sam wychowuje Marshalla'a. Nigdy bym nie przypuszczała, ale umówiliśmy się na piątkowy wieczór do pewnego pubu, żeby miło pogawędzić, już w bardziej przeznaczonej dla "dorosłych" atmosferze. Naprawdę dziwne, że dałam się na to pisać. Od niedawna mijał miesiąc bez seksu i nie zauważyłam by wybitnie zaczęło mi to przeszkadzać. W normalnych warunkach, zrezygnowałabym z wieczornego wypadku z (w dodatku dwoma), nie takimi starymi przystojniakami, ale właściwie ten pusty, zimny dom powoli zaczynał doprowadzać mnie do szału. Wiadomo, to spotkanie mogłoby wywołać u mnie nagły napływ pożądania i całą moją terapię szlag jasny by trafił, ale co mi szkodziło. Zaryzykowałam. Ułożyłam małą do snu, założyłam krwisto-czerwoną sukienkę mini, wysokie szpilki, zrobiłam mocny, wieczorny makijaż, po czym opuściłam z ulgą willę.


  Zaczęło się od kilku drinków i piw. Kilku. Potem już sama nie wiem, jakim cudem w trójkę byliśmy po 10 shotach gorzkiej żołądkowej. Oczywiście, pijaństwu towarzyszyło wzajemne prawienie sobie komplementów: ja już do tego przyzwyczajona, bo nie pierwszy nazywał mnie swoją boginią miłości i piękna, ale oni widocznie byli podekscytowani. Kolejnym dziwnym trafem, wgłębiliśmy się w tematy erotyczne. Wtórowały temu zaloty fizyczne, jak szeptanie zboczonych żartów na ucho, kłucie się po brzuchu, niby przypadkowe lądowanie dłoni raz w kroczu kolegi, raz na moim pośladku. W końcu byliśmy tak rozochoceni, że rozważaliśmy sugestię, do kogo najlepiej pójść. Przewidywalnie trafiło na mnie, bo matka Alice miała wracać dopiero przyszłej nocy. Nie tracąc energii na zastanawianie się, czy Alice usłyszy, czy jej matka jakimś niefortunnym trafem nas przyłapie, powędrowaliśmy na najwyższe piętro willi, do olbrzymiej sypialni mojej pracodawczyni.
   Co to za uczucie, gdy dwóch nagich facetów pełnymi subtelności (jeden umiejętniej od drugiego) ruchami łaskocze wpierw twoje plecy, uda, łydki, ramiona? Czujesz się jak bogini namiętności. Wzrasta w tobie rozkosz i pożądanie, a oni wciąż nie przestają, ba, pielęgnując twój stan błogości, powoli wkraczają do akcji. Adrian wykorzystuje swoją umiejętność sprawnego działania językiem i nakręca nabrzmiałą łechtaczkę. Zack masuje ci plecy, szyję, a szczególnie pielęgnując okolice uszu. W pewnym momencie zaczyna je przygryzać, wkładać język coraz to głębiej, prawie zahaczając o błonę bębenkową (bez przesady). W końcu Adrian wsadza dwa palce do środka. Wędruje nimi w górę, nie za wysoko... dotknął czuły, wybrzuszony punkt tzw G. Cicho jęczysz. Zauważa, że trafił idealnie, więc lekko go przygniata i pulsującymi ruchami w niego uderza. Twoje jęki przybierają na sile, wszystko nagle przestało być istotne, bo nagle zagłębiasz się w rozkoszy orgazmu. Masz zamknięte oczy, a twój oddech się uspokaja. Teraz Zack przejmuje pałeczkę i liże wpierw twoje piersi, kiedy dociera do brodawek, raz je lekko przygryza, raz ssie. Jego dłoń wędruje do podbrzusza, chwilę bawi się palcem łechtaczką, żeby gładzić wejście do pochwy. Na nowo rozochocona, szeroko rozpościerasz biodra, trzymając kolana na jego ramionach i czujesz jak powoli i delikatnie wchodzi w ciebie swoją męskością. W trakcie, gdy tak wzajemnie, w coraz szybszym tempie zaspokajacie swoje potrzeby, Adrian ociera się swoim ciałem o twoje gładkie plecy. Do swojego brzucha czujesz przywartego jednego, przystojnego, doświadczonego mężczyznę, a do pleców, drugiego, równie nieziemskiego. Kiedy kolejny raz doświadczasz orgazmu, na chwilę robicie sobie przerwę, żeby później doznawać pieszczot w obydwóch otworach, każdy pieszczony przez innego.



~~*~~


- To był niezapomniany seks. Nigdy nie myślałam, że im więcej osób jest w to zaangażowanych, tym lepsze efekty. - siedziała z założonymi nogami na skórzanym fotelu. Jedna noga nerwowo wystukiwała niemy rytm w powietrzu. Trumble wyjął cygaro z najwyższej szuflady biurka. Poleciał pierwszy buch.
- Co prawda byliśmy zbyt zmęczeni i dopiero wyszli rano, na czym przyłapała ich zaspana Alice. Nie spodziewałam się, że wspomni o tym swojej matce, a ona od razu wysnuje najgorsze z podejrzeń - właściwie w stu procentach prawdziwe... Ale było warto stracić pracę dla takiego doświadczenia.
- Czyli znowu trafiłaś do punktu wyjścia? - zapytał retorycznie, lekko znużony. Lynn najwyraźniej się otrząsnęła z rozkosznych wspomnień i spontanicznie zapytała:
- Mogę zapalić?
- Proszę. - Trumble podsunął jej zapalniczkę. Wyjęła z torebki paczkę niebieskich Camel slimów i zapaliła jednego.
  Siedzieli tak w milczeniu, delektując się tytoniem.
- Chyba tacy ludzie jak ja nigdy się nie zmieniają. - podsumowała Lynn.
- Chyba masz rację.




  
 

1 comment:

  1. W akcie desperacji przeczytałam hentai ...Całkiem całkiem ...Ale czytałam je z kamiennym wyrazem twarzy.Jednak wolę yaoi ...

    ReplyDelete