Dział: Castiel x Nathaniel
Numer rozdziału: 7
Gatunek: Yaoi
Tego dnia Farazowski nie uraczył nas swoją obecnością w szkole. Nie tęskniłem, wręcz przeciwnie - żyłem nadzieją, że moja nadzwyczajna moc przypierdalania z konara pozbawiła go genitaliów, przez co popadnie w zaawansowaną depresję i porzuci stanowisko nauczyciela historii w liceum, usprawiedliwiwszy się uprzednio znalezieniem lepiej płatnej pracy. Podejrzewam, że nie tylko ja nie ubolewałbym, gdyby tak się faktycznie stało.
Postanowiłem po raz enty wykorzystać moje stanowisko do własnych celów.
Zaczaiwszy się za biurkiem w pokoju gospodarzy rozejrzałem się wokoło, po czym,
upewniwszy się, że poza mną nie ma tu żywej duszy, czmychnąłem w kierunku szafy
zawierającej dokumenty prawne szkoły. Przegrzebałem kategorię nauczycieli i...
— Znalazłem cię, kurwo! — zaśmiałem się
diabolicznie, po czym zacząłem paradować dookoła pomieszczenia, majestatycznie
wymachując aktami w powietrzu.
— Cześć, Nathaniel! — Usłyszałem nagle
głos Sucrette tuż za sobą. — Co robisz?
— A, no wiesz. — Spuściłem wzrok,
gwałtownie gniotąc akta i chowając je sobie do kieszeni. — A co u ciebie?
— Rozalia pokłóciła się z chłopakiem...
Chce jej coś dać, ale nie ma pojęcia, co to może być... — westchnęła.
— Powinnaś raczej zapytać innych
dziewczyn z liceum — poradziłem. — Nie znam na tyle dobrze Rozalii, żeby
wiedzieć, co lubi.
— Nie masz nawet najmniejszego pomysłu? — zapytała z nadzieją w oczach.
— Kup jej dobre porno — odparłem.
— Słucham? — zapytała, sugerując, że jest
głucha.
— Niestety, nie mam pomysłu — odpowiedziałem.
— A ty miałeś kiedyś dziewczynę? — zapytała, wprawiając mojego inner w niepohamowany wybuch śmiechu.
— Ja... Tak, ale to nieważne — odrzekłem, uznając to za najbardziej wiarygodne zagranie.
— Jak to się stało, że teraz jesteś sam? — dociekała.
— Hm... Nie mam teraz czasu. Porozmawiamy
później.
Ku mojej uldze Sue bez słowa opuściła pomieszczenie. Nie czekając chwili
dłużej dorwałem się do znalezionych akt Farazowskiego. Miałem wrażenie, że
jestem psychicznie uzależniony od otaczającej mnie patologii. Dlaczego?
Wygrzebałem te akta z czeluści szafy tylko dlatego, że Castiel mnie o to poprosił.
To, że zrobi coś głupiego, było pewne. Mimo to postępowałem zgodnie z jego
wskazówkami tylko dlatego, iż kusił mnie widok narastającej akcji, byłem
pewien, że teraz dopiero się zacznie. Skorzystałem z okazji i zrobiłem kserokopię
akt, póki Melania miała zajęcia. Dzięki mojej wspaniałej grze aktorskiej nie
musiałem się obawiać, że zacznie coś podejrzewać, nadal miała mnie za
idealnego, dobrze wychowanego i kulturalnego młodego mężczyznę. No i miała
rację.
Po zajęciach byłem zmuszony zostać dłużej w szkole, też mi nowość, by
uporać się z papierkową robotą. Trzeba było zrobić ogłoszenia o zbliżającym się
konkursie, przy czym nie można było tego przełożyć na później, rozpoczynał się
bowiem sezon wielkich wydarzeń szkolnych, w których dane nam było uczestniczyć (kosztem
nauki). Rzygać mi się chciało na samą myśl, że miałbym dwa razy tyle roboty,
postanowiłem więc wziąć się do kupy i wykonać czarną robotę teraz. Pocieszał
mnie fakt, że miał mi ktoś pomagać. "Pewien uczeń rozbił okno w pokoju
nauczycielskim, nie pierwszy raz zresztą, w ramach kary będzie realizował prace
pozalekcyjne", jak usłyszałem od wicedyrektor. Ułożyłem więc kartki na
stos, ogłoszenia były prawie gotowe, trzeba było je tylko obrobić i wydrukować,
z czym nie było większego problemu. Po dłuższej chwili rozległo się donośne
walenie do drzwi. Spojrzałem na zegarek. "Spóźnił się, skurwiel..." — pomyślałem. Nie czekając na "proszę" otworzył z zamachem drzwi.
Obróciłem się na pięcie, po czym...
— Spóźniłeś się, skurwielu.
— Wybacz, zamyśliłem się. Zastanawiałem
się tylko, w jakiej pozycji cię dzisiaj przejebać —odpowiedział sarkastycznym
tonem. Jak zawsze.
— Mam dla ciebie kopię akt, nadal nie mam
pojęcia, po co, ale mam je — odparłem, przegrzebując torbę w poszukiwaniu
koperty.
— Dawaj, dawaj! Im szybciej to sprawdzę,
tym... — przerwał w połowie, dziwiąc się mojemu zachowaniu, kiedy zachodziłem
go od tyłu.
— Najpierw zobaczymy, jak dużo jesteś w
stanie mi za nią zapłacić — szepnąłem mu do ucha, jednocześnie powolnym ruchem
zsuwając z niego spodnie.
— Seks w szkole, czemu nie — zaśmiał
się, jednak dostrzegłem w jego głosie nutkę strachu. Zaskoczyło mnie to, nie
widziałem powodów do strachu. Mimo wszystko postanowiłem nie pytać, jeśli
będzie chciał, sam przejmie inicjatywę rozmowy.
Popchnąłem go na jedną z ławek i lekko rozsunąłem jego uda. Przesuwałem
dwoma palcami wzdłuż linii jego pośladków przez materiałowe bokserki, wbijając
paznokcie w jego odbyt. Nie ruszał się i nie wydawał z siebie żadnych odgłosów.
Wkurzyło mnie to, więc bez owijania w bawełnę zdarłem z niego spodenki i
wszedłem do końca.
— Ugh... Nath... Pojebało cię... Jesteś
bardziej niewyżyty niż ja... — Usłyszałem stłumiony głos. Zacisnął szczękę na
swoim nadgarstku.
— Jakbyś po prostu nie mógł zachowywać
się swobodnie. Jesteś tak zamknięty jak twoja dupa, kiedy w nią wchodzę.
— To nie tak, Nathaniel. Ja po prostu
staram się oszczędzać siły na to, co stanie się za moment — odparł cicho.
— Coś proponujesz? — zapytałem, cicho
chichocząc pod nosem.
— Przejdźmy do sedna — odpowiedział,
niespodziewanie podrywając się do pozycji stojącej. Odepchnął mnie z całej siły
do tyłu. Boleśnie upadłbym na ziemię, gdyby nie...
— Witam. — Usłyszałem nad sobą ciepły,
znajomy mi tenor. Spojrzałem w górę, by upewnić się odnośnie do jego
tożsamości...
— ...Lysander? — zapytałem, otwierając
szeroko oczy ze zdziwienia. I to był błąd, bo kiedy się ocknąłem, miałem już
związane ręce. Cas, ty gnoju.
Moment później moje związane nadgarstki oplatały już jego kark.
Przycisnął mnie do ściany i nie byłem w stanie ich uwolnić. Lepiej — chwilę
potem zorientowałem się, że ta ściana to Lysander.
— Cas, ostrzegam cię. Jak mnie
rozepchacie, to nie będziesz miał więcej przyjemności z wchodzenia we mnie,
zdajesz sobie z tego sprawę? — Próbowałem opanować drżenie głosu, nie do końca
mi wychodziło. Czułem, jak ich napletki ocierają się o siebie, jednocześnie
pocierając mój tył. Wbrew pozorom to nie było przyjemne uczucie. Może dlatego,
że wolałbym uprawiać seks jedynie ze swoim facetem, a nie z jego kumplem jako
bonusem. Kurwa mać. Nie ogarniałem, co on tam w ogóle robił, dlaczego, po co.
Jak Cas mógł mu na to pozwolić? A co, jeśli sam wyszedł z taką propozycją? Stwierdziłem,
że muszę zacząć szukać mieszkania.
— Który pierwszy? — spytał Lys,
delikatnie muskając wargami mój kark. Jest tak miękki, jak mówiłeś.
— W środku jest jeszcze delikatniejszy — odparł z chichotem, oblizując wargi.
— Cas... Nienawidzę cię — odpowiedziałem, kierując wzrok ku górze.
— Spodoba ci się. — Uśmiechnął się. — Jednocześnie, Lys. Jednocześnie.
Podczas gdy Lysander delikatnie muskał opuszkami palców moje sutki, Cas
starał się trochę bardziej mnie rozepchać, żeby nie powiedzieć "grzebał mi
w dupie", chociaż odczuwalnie właśnie tak było. Trochę mnie to łaskotało,
więc chichotałem co chwilę, nawet nie starając się tego hamować, bo i po co.
Dwóch kolesi o wyjątkowo seksownych ciałach usiłowało mnie podniecić, dlaczego
miałbym się tym smucić? Odchyliłem głowę do tyłu, sugerując Lysandrowi, że
powinien więcej włożyć w grę wstępną. No i włożył. Odruchowo zaczął mnie
jechać. Przekręciłem głowę w bok, by móc złożyć gorący pocałunek na jego karku,
po czym westchnąłem głęboko i zamknąłem oczy.
Castiel nie pozwolił białowłosemu na tak samolubny czyn, więc, nie
czekając ni chwili dłużej, również zagościł w moich całkiem szerokich progach.
Czułem, jak ich członki ocierają się o siebie w moim wnętrzu. Jeden bardziej
nabrzmiały od drugiego. Czerwonowłosy zaczął namiętnie całować moje obojczyki,
zmieniając Lysa w szczypaniu sutków. Tamten zajął się moim penisem. Zacząłem z
podniecenia dusić się własną śliną nie mogąc nawet sprecyzować, w którym
momencie dojdę. Castiel zatopił swoje usta w moich, nie pozwalając mi
zaczerpnąć oddechu. Wpijał się w moje wargi, wsuwając język prawie do gardła.
Nie starałem się już oddychać, wiedziałem, że to nic nie da. Po chwili miałem
już biało przed oczami i nie była to biel spermy. Nadal czułem ich w sobie,
czułem smak Casa, czułem, że dochodzę, jednak po krótkim czasie...
~~*~~
"Znalazłem cię, kurwo!" Dedłam XD
ReplyDeleteNo, no, po Lysiu się tego nie spodziewałam XD
No i... Cóż, Nat chciał trójkącik to go ma XD
Byle tak dalej i weny życzę :D
"Znalazłem cię, kurwo!" Dedłam XD
ReplyDeleteNo, no, po Lysiu się tego nie spodziewałam XD
No i... Cóż, Nat chciał trójkącik to go ma XD
Byle tak dalej i weny życzę :D