20.8.13

Głód.

Dział: Axl x Izzy
Numer rozdziału: 2
Gatunek: Yaoi



        Początkowo patrzył na mnie zdziwionymi oczyma jakby mnie nie poznał lub jakby nie kompletnie nie dowierzał, że udało mi się przebyć tak długą drogę i znaleźć go w centrum tej dżungli, jaką było Los Angeles. Po chwili jednak poklepał mnie koleżeńsko po ramieniu i zaprosił do środka.
- Nie wiem, jak to zrobiłeś stary. - zaczął, rzucając mi na głowę suchy ręcznik. - Ale jestem z ciebie dumny.
        Zaśmiałem się, po czym zacząłem wycierać włosy. Izzy oparł się o stary fotel i patrzył na mnie z zaciekawieniem.
- Jak ci idzie, panie karierowiczu? - zapytałem zaczepnie, trochę w celu prześmiewczym.
- Zaliczyłem już kilka koncertów z kapelami, wszystko toczy się o wiele szybciej niż przypuszczałem. - odebrał to z pełną powagą. - A ty? Twoje plany? Co zamierzasz zrobić?
- Założyć z tobą grupę i przebić wszystkie inne. - odparłem beztrosko, jakoby była to dla mnie bułka z masłem.
- To nie takie proste. - zaśmiał się. - Zresztą duet? Potrzebujemy więcej ludzi.
- O nic się nie martw. - rzuciłem z szerokim uśmiechem, wieszając przemoczony plecak na klamce okna. Po chwili jednak spadł na parapet, stwierdziłem, że to pierdolę.
        Izzy przyniósł kilka piw, poczęstował mnie resztkami jedzenia na wynos i włączył stary, śnieżący telewizor. Leciał film o jakimś jeźdźcu, w sumie nie pamiętam, co było dalej. Pamiętam tylko, że jakieś dwie godziny później Izzy powiedział, że któryś z nas musi przespać się na podłodze, bo ma tylko jedno łóżko.
- Luz, ja to zrobię. - odparłem beznamiętnie.
        Brunet potaknął głową i poszedł wziąć krótki prysznic. Zastanawiałem się, jak to będzie. Czy pokazanie się na scenie faktycznie jest nie lada wyzwaniem? Nie sądzę. Gdy Izzy wyszedł z łazienki, bez słowa udał się do swojego pokoju i padł na łóżko. "Co mogło go tak zmęczyć?" - myślałem. Postanowiłem jednak pójść w jego ślady. W końcu mogłem się przekimać pod dachem, w w miarę ciepłym mieszkaniu, nie martwiąc się ulicznymi żulami i złodziejami.
        Cicho uchyliłem drzwi pokoju Izzy'ego i zajrzałem do środka. Promienie latarni miasta wpadały przez okna, rozświetlając pomieszczenie. Wszedłem do środka i stanąłem nad łóżkiem. "Cholera" - pomyślałem. "Miesiąc bez seksu sprawił, że czuję się trochę niewyżyty... No ale co, koleś przyjął mnie do siebie, a ja mam mu jeszcze odstawiać takie numery...? Pierdolić to!". Usiadłem koło niego. Światło padało na jego tors, w zasadzie rozświetlało całą jego klatkę piersiową. Twarz miał przykrytą gęstymi, czarnymi kosmykami. Jego oddech był wolny i ciężki. "Śpi." - pomyślałem. Mój wzrok skierował się na sutki mężczyzny. "Chyba się nie obudzi...". Powoli pochyliłem się nad nim, co chwila kontrolując, czy jego powieki się nie otwierają. Wysunąłem lekko język i lekko musnąłem jeden z jego sutków. Powtórzyłem czynność kilka razy, po czym stwierdziłem, że jest mi mało. Wziąłem go całego do ust i delikatnie przegryzłem. Stęknął cicho przez sen i przewrócił się na brzuch. "Kurwa, no nie tak miało być...". Wsunąłem dłoń pod niego i próbowałem przerzucić go z powrotem, ale nie dawał za wygraną. Olałem to i zacząłem ściągać jego bokserki. Szło mi opornie, bałem się, że się obudzi. Udało mi się. Jednak kiedy zsunąłem je na odpowiednio niski poziom, koleś odwrócił się z powrotem na plecy. Upewniłem się po raz kolejny, czy aby na pewno śpi, po czym powoli przesunąłem dłoń na jego członka. Zacząłem go delikatnie pieścić, jednocześnie drugą ręką lekko go rozpychając. Wiedziałem, że Izzy ma wyjątkowo głęboki sen, mimo to... no nie obudziłby się podczas seksu? Nieważne. Byłem zbyt napalony, żeby rezygnować w takiej chwili. Zsunąłem z siebie spodnie i ,powoli i ostrożnie, zacząłem w niego wchodzić. Doszedłem jakoś w połowie. Postanowiłem czym prędzej opuścić miejsce zbrodni, bo Izzy cicho stękał przez sen, mógł się obudzić. Wyszedłem z niego, powoli założyłem mu bokserki i bez namysłu położyłem się obok niego i zasnąłem.



~~*~~



1 comment:

  1. Ahaha, no po prostu padłm, jak przeczytałam ten wątek erotyczny :D.
    Masz zryta psychike i za to cie wielbię.
    Gupi Axl z miejsca zbrodni się ucieka, a nie zostaje.

    ReplyDelete