19.7.13

CasNath: Odcinek 2

Dział: Castiel x Nathaniel
Numer rozdziału: 2
Gatunek: Yaoi




        W deszczowy dzień przechodnie przyspieszają kroku, matki ciągną dzieci za ręce, aby te przyspieszyły kroku, mężczyźni uciekają do samochodów, aby przy głośnym pisku opon uciec stąd i ukryć się w ciepłej izbie. Nikt nie zatrzymuje się na widok dobrego znajomego ani nie wraca okrężną drogą. Ja jednak zatrzymałem się, by móc przyjrzeć się ciężkim, deszczowym chmurom, które wyraźnie sygnalizowały, że zaraz lunie. Jaskółki również nisko latały. Zaczęło kropić. Ludzie w popłochu umykali przed chłodnymi kroplami, a ja nadal stałem wpatrzony w jeden punkt. Aktualny stan mojego serca był adekwatny do pogody panującej tego dnia. 
        Chcąc nie chcąc rozłożyłem parasol i udałem się w kierunku budynku liceum Słodki Amoris. Na samo wspomnienie upojnej nocy spędzonej z Castielem moje ciało przeszywał dziwny, nieprzyjemny dreszcz. Nie żałowałem - wręcz przeciwnie, jednak... Tego dnia miałem wyjątkowo złe przeczucia. Mimo to musiałem zachować zimną krew i nie dać po sobie znać, że nie jestem w humorze. 
        Wszedłszy do szkoły pierwszą napotkaną przeze mnie osobą była Sucrette. Moje samopoczucie zmalało o dwadzieścia procent. Początkowo chciałem przejść niezauważony i ukryć się w pokoju gospodarzy, jednak dostrzegłem kilka słonych kropel na jej policzku. I jakim skurwysynem bym w rzeczywistości nie był, płacz, niezależnie u kogo, zawsze wywoływał u mnie uczucie empatii. 
 Cześć, co słychać? Wszystko okej?  zarzuciłem ją pytaniami na wejściu. Rozpromieniła się lekko na mój widok, nawet mnie to ucieszyło.
 Możesz mi powiedzieć, dlaczego zdjęcie z mojej teczki zostało pomazane i rozwieszone w całej szkole?  odpowiedziała pytaniem na pytanie. 
 Słuchaj, przykro mi, nie wiem, jak ktoś mógł mieć dostęp do twojego zdjęcia...  odparłem. Nie wiedzieć czemu, nadal było mi jej żal. Momentalny rozstrój emocjonalny czy co?
 Nie możesz czegoś zrobić? Niech te żmije odpowiedzą za to, co zrobiły!  szlochała. 
 Jakie żmije?  zapytałem ze zdziwieniem. Pierwszy raz spotkałem się z użyciem nazwy gatunku węża jako wulgaryzmu. 
 Wiesz, zawsze trzymają się razem  zaczęła.  Blondynka, Amber, o tobie też mówiła. W każdym razie, wszystkie trzy to idiotki. 
 Amber to moja siostra... Okej, porozmawiam z nimi, gdyby sytuacja się nie zmieniła  odparłem, po czym udałem się do pokoju gospodarzy. 
        Moja kochana młodsza siostra zwykła przysparzać ludziom dużo problemów, zazwyczaj bez żadnego powodu, jednak to w pewien sposób czyniło ją słodką w moich oczach. Zawsze uważałem ją za "małą awanturnicę", strasznie przypominała mi słynną Małą Mi. Z jednej strony potrafiłem obiektywnie ocenić jej zachowanie i wiedziałem, że nie postępuje dobrze, jednak z drugiej nie umiałem się na nią szczerze gniewać. Byłem do niej przywiązany i bardzo ją kochałem, mimo że zawsze starałem się to ukryć. 
        Otworzywszy drzwi pokoju gospodarzy przywitało mnie miłe "dzień dobry" Melanii, która kompletnie mnie zaskoczyła będąc w gabinecie przede mną. Zwykle przychodziła dopiero na długiej przerwie obiadowej, nigdy nie miała dużo pracy jako przewodnicząca klasy. 
 Witaj. Co tu robisz tak wcześnie?  zapytałem. Melania zaliczała się do elitarnej, niewielkiej grupy osób, które naprawdę lubiłem i szanowałem, toteż nie miałem zamiaru prowadzić z nią wojen. 
 Zdecydowaliśmy z klasą, że niegłupim pomysłem byłaby pomoc w Domach Dziecka w naszym mieście  zaczęła.  Postanowiliśmy wcielić plan w życie. Przyszłam wcześniej, by wydrukować uczniom mojej klasy plan dnia, w którym tam pójdziemy. 
 Świetny pomysł.  Uśmiechnąłem się.  Co konkretniej chcecie zrobić?
 Przede wszystkim zaprzyjaźnić się z nimi  zaśmiała się.  Chcemy wprowadzić tam typową rodzinną atmosferę, której nie mieli okazji jeszcze poznać. 
        Uśmiechnąłem się po raz kolejny. Rzadko zdarzało mi się spotkać tak empatycznych i miłych ludzi, którzy bezinteresownie robili coś dla innych. Humor poprawił mi się do czasu, gdy przyszła do mnie pani dyrektor z nietypową prośbą. Chciała, bym udał się do Castiela i poprosił go o podpis na usprawiedliwieniu. Cholera... Jeszcze nie odetchnąłem wystarczająco po tak burzliwej nocy. Szczerze mówiąc, było mi trochę głupio teraz się z nim widzieć. Może to dlatego, że pierwszy raz byłem na górze? Wtedy przypomniało mi się o moim nieudanym akcie zemsty i postanowiłem w ramach tego wykorzystać Sucrette. Uznałem to za wyśmienity pomysł. Wyszedłem więc z pokoju, aby jej poszukać. Nie musiałem szukać daleko - siedziała pod drzwiami do klasy z książką na kolanach i słuchała muzyki. 
 Jak dobrze, że cię spotkałem. Możesz mi oddać przysługę?  Uśmiechnąłem się zawadiacko. W myślach śmiałem się diabolicznie. 
 Pewnie  odparła krótko. Miałem ją w garści. 
 Dziękuję bardzo. Muszę zdobyć podpis Castiela na usprawiedliwieniu i, szczerze, im rzadziej go widzę, tym lepiej. Mogłabyś go poprosić o ten podpis i przynieść mi go potem?  zapytałem, cały czas susząc zęby. Miałem nadzieję, że nie wyglądało to sztucznie. 
 Castiel? Z nim nie ma tak łatwo... Zobaczę, co da się zrobić. 
        Wzięła ode mnie kartkę papieru i odeszła. "Z nim nie ma tak łatwo", co? Przypominając sobie ostatnią noc parsknąłem nieopanowanym śmiechem. Cóż, może tylko dla mnie stawał się taki łatwy. Byłem niezmiernie ciekaw dalszego przebiegu wydarzeń. Wróciła bardzo szybko. 
 Więc?  spytałem z nieukrywaną ciekawością. 
 "Jeśli jesteś mężczyzną, to sam mnie o to poproś!"  wykrzyknęła triumfalnie, imitując głos Castiela. Ledwo co udało mi się pohamować nieopanowany śmiech. "Mężczyzną"? Czyżby coś sugerował?
 Uparty jak osioł! Ponaciskaj go jeszcze trochę i w końcu podpisze  rzekłem, nie zdając sobie sprawy z dwuznaczności mojej wypowiedzi. Nieważne. Oddaliła się i wyszła na dziedziniec. Postanowiłem poczekać w pokoju gospodarzy, Melanii już tam nie było. Sucrette nie pojawiała się dobry dłuższy moment, gdy nagle...
 Udało mi się zdobyć jego podpis! Trzymaj!  rzuciła z uśmiechem, wręczając mi świstek papieru. Szczerze powiedziawszy, zaskoczyła mnie. Chociaż z drugiej strony może po prostu Castiel miał dość jej ciągłego szwendania się za nim i odpuścił. Mniejsza o to. W końcu miałem wolne. Z lekcji organizacyjnych byłem zwolniony z uwagi na to, że początki roku są związane z ogromną ilością spraw papierkowych dla gospodarzy. Odetchnąłem z ulgą, wziąłem swój płaszcz i parasol, po czym opuściłem pokój gospodarzy. 
 ... Kurwa  szepnąłem przestraszony. Zaraz naprzeciw mnie, pod szafkami, stał Castiel, uśmiechając się szyderczo. 
 Pan gospodarz nie potrafi osobiście załatwiać spraw, które do niego należą?  zapytał z uśmiechem. Podszedłem do niego. 
 Tłumaczyłem ci już to, NIE POKAZUJEMY się w swoim towarzystwie w szkole  wycedziłem.  To może grozić utratą mojej funkcji!
 Z tego, co kojarzę, to dyrektorka poprosiła cię o mój podpis na usprawiedliwieniu  zaśmiał się. Cholera, nie miałem argumentów. Ponadto czułem, że moje policzki są tak gorące, że można by na nich usmażyć jajecznicę.
 Wcale n...  Nie zdołałem dokończyć, bo przerwał mi namiętnym pocałunkiem. Niespodziewanie usłyszałem trzask drzwi wejściowych. Cholera, ktoś mógł nas zobaczyć! Odepchnąłem go z całej siły. W tym momencie wparowała między nas Sucrette, zasłaniając mnie przed Castielem. Nie wyglądał na zadowolonego. Prychnął i poszedł sobie bez słowa. Przez chwilę odnosiłem wrażenie, że mogła coś widzieć, jednak moje przypuszczenia na szczęście zostały rozwiane. Cały ten incydent musiał wyglądać jak mała sprzeczka lub bójka między mną a nim. Odetchnąłem z ulgą, podziękowałem jej i opuściłem budynek szkoły. Rudowłosego nie było przy wyjściu, stwierdziłem, że się wkurzył i postanowił na mnie nie czekać. Ok, jego wybór. Prawdę powiedziawszy miałem nadzieję, że spotkam go w parku, jednak nawet tam go nie było. Musiał się naprawdę wkurzyć... Gdy tylko dotarłem do domu, zadzwoniłem do niego, jednak nie odbierał. Pierwszy raz w życiu nie odebrał ode mnie telefonu. Cholera... "Jego rodziców nie ma w domu, więc..."  pomyślałem. Bez dłuższych zastanowień ponownie zarzuciłem na siebie płaszcz i wyszedłem z mieszkania. 



~~*~~



        Gdy dotarłem do bloku, w którym mieszkał, zacząłem gwałtownie gwałcić przycisk domofonu. Nie ukrywam, że byłem wkurzony. Cas nie miał prawa się na mnie denerwować, w sumie nie miał prawa się na nikogo denerwować, a teraz odstawiał takie sceny. Nie zaczekał na mnie po zajęciach, a teraz nie odbierał telefonu. Co do cholery...
 Tak?  Usłyszałem jego niski melodyjny głos dochodzący z domofonu. 
 Cas, co ty sobie wyobrażasz?!  wrzasnąłem na wejściu.  Co ty odstawiasz za...
        Wyłączył się, nie otwierając mi drzwi. Wtedy wkurzyłem się na maksa i z całej siły kopnąłem w ścianę. Auć... Nie powinienem był tego robić. Czułem, jak w moich butach rozpływa się gęsta ciecz, co nie wróżyło niczego dobrego. Niespodziewanie usłyszałem zgrzyt otwierających się drzwi. Stał w nich Cas. Nie miał na sobie kurtki, co oznaczało, że chce wymienić ze mną tylko parę zdań. Spojrzałem na niego i niecierpliwie czekałem na to, co powie. 
 Nat  zaczął. W jego głosie było wyraźnie słychać, że stan zirytowania sięgał naprawdę wysokiego szczebla.  Kim dla ciebie jest ta dziewczyna?
        No zamurowało mnie. Jak on mógł twierdzić, że spodobała mi się dziewczyna po dwóch dniach znajomości? Tym bardziej akurat wtedy, gdy ja i on byliśmy razem? Co za cwel! Prychnąłem jak kot i znów zacząłem się niepohamowanie śmiać. W sumie tego dnia często się śmiałem, jak na tak zły humor. 
 Cas, nie żeby coś, ale czy ciebie w tym momencie pojebało?  zapytałem z oburzeniem. Zwęził powieki. 
 Z mojej perspektywy to wygląda podejrzanie - odparł. 
 Co ci tu wygląda podejrzanie? Próbowała nas rozdzielić, bo myślała, że się bijemy!  oznajmiłem z wkurzeniem. Co on sobie wyobrażał?!
        Nie odpowiedział. Wszedł z powrotem na klatkę schodową i zamknął mi drzwi przed nosem bez słowa. Co za typ! Nigdy wcześniej nie byłem na niego tak zdenerwowany. 






8 comments:

  1. Obydwaj mają chyba okres O.o
    Gwałci dzwonek xP a ja gwałcę klawiaturę.

    ReplyDelete
  2. "- Z tego, co kojarzę, to dyrektorka poprosiła cię o mój podpis na usprawiedliwieniu. - zaśmiał się."
    Zauważyłam, że robisz błędy w dialogach. Wszystko ładnie, pięknie,tylko jak kończysz wypowiedz bohatera i dodajesz coś po myślniku to musisz rozpocząć to od wielkiej litery. to przykładowe zdanie powinno wyglądać tak:
    "- Z tego, co kojarzę, to dyrektorka poprosiła cię o mój podpis na usprawiedliwieniu. - Zaśmiał się. "
    Niby nic takiego, ale błąd jest, nie?
    A co do rozdziału to podoba mi się jak wplatasz elementy gry i odwracasz je na swój sposób, aby potem dodać coś od siebie do romansu Nata i Casa.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ano, nie żartuj! :O
      Przez całe życie byłam przekonana, że wtedy właśnie używa się małej litery... Nawet poprawiałam innych w ten sposób... Oświeć mnie! Jesteś tego stuprocentowo pewna?

      Delete
    2. Zaczynamy nowe zdanie, więc powinniśmy zacząć z dużej litery.
      Wiesz, że też tak myślałam? Kiedyś zgłosiłam swojego bloga do ocennialni i mi to ciągle wypominała w ocenie. To jedna z lepszych ocenialni na internecie, więc pomyślałam, ze naprawdę tak trzeba. Moja polonistka też tak mówiła.

      Delete
    3. Cholera, muszę to sprawdzić.
      Faktycznie! Ale to zależy od tego, co znajduje się między myślnikami, np.:
      "- Gdzie mieszkasz? - pytam."
      "- Idiotyczna gra. - Znowu chichocę. - Kto jest twoim ulubionym poetą?".
      ("Koktajl mleczny", Sarah Mlynowski)

      Cholera :O
      Dzięki wielkie za olśnienie! Teraz, mam nadzieję, będę pamiętać.

      Poprawiać wszystkie rozdziały... ;_; Nie, raczej tego nie zrobię. xD

      Delete
  3. też lubię "gwałcić dzwonek" jak jestem wnerwiona hahhahahaha xD

    ReplyDelete
  4. ciekawe,ciekawe aż mnie wciągneło ... w sumie to jestem pod wrażeniem ;) może wydasz książke?haha kupiłabym

    ReplyDelete
  5. Ktoś tu jest za~zdro~sny! ;D
    Poza tym tak na korytarzu *.*

    ReplyDelete