17.7.13

CasNath: Odcinek 1

Dział: Castiel x Nathaniel
Numer rozdziału: 1
Gatunek: Yaoi



 Dzień dobry! Szukam głównego gospodarza.  Usłyszałem niespodziewanie głos tuż za swoimi plecami. 
 Witam, to ja. Nazywam się Nathaniel.  Uśmiechnąłem się.  Jesteś tu pewnie w związku z dokumentami?
 Mam na imię Sucrette  odparła, odwzajemniając uśmiech.  Tak, chodzi o dokumenty. 
 Wygląda na to, że zapomniałaś dołączyć formularz z podpisem twoich rodziców  oznajmiłem.
 Jesteś pewny? Sama wszystko przygotowałam...  onieśmieliła się lekko brunetka.  Dostarczę je później. 
        Po krótkiej rozmowie opuściła pokój gospodarzy. Odetchnąłem z ulgą. Każdy rok szkolny zaczynał się dokładnie tak samo. Uczniowie nadal żyli wakacjami, pełni beztroski i idylli, a na mnie spadała brudna robota. Poza tym irytowało mnie to, że musiałem zgrywać porządnego i prawego człowieka, rzetelnego i lojalnego przewodniczącego. Wcale taki nie byłem! Nie mogłem sobie pozwolić na najmniejszy wybryk, bo groziło to utratą posady. Jednak zachowanie ojca motywowało mnie do nieporzucenia tego stanowiska. Próbowałem go zadowolić, ale...
 Hej, chciałam jeszcze zapytać...
 A więc, odnośnie twojej teczki  zacząłem  uzupełniasz dokumenty? Nie miałem jeszcze czasu sprawdzić, czy twój formularz gdzieś tu jest. W razie czego zajrzyj później, okej?
 Zdecydowanie nie jesteś zbyt zabawny  odpowiedziała z lekkim oburzeniem. Uśmiechnąłem się krzywo. 
 To prawda, że nie mam opinii osoby zbyt zabawnej, będę musiał się trochę wysilić  odparłem z wymuszonym śmiechem. 
 Przepraszam, nie chciałam cię obrazić...  wyjąkała, po czym ponownie opuściła pokój. 
        Zdecydowanie była charakterystyczna i od razu wiedziałem, że jej nie zapomnę. Była stanowczo najbardziej irytującą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem w tej szkole. Grzebałem dalej w papierach i co chwila napadał mnie impulsywny atak stresu, że wejdzie bez powodu, zada kilka głupich pytań i na podstawie naszej rozmowy zrobi z siebie ofiarę. Błagałem, aby ten dzień się już skończył. Stwierdziłem, że w akcie małej zemsty zrobię jej tak żenujący dowcip, że stwierdzi, że szkoda czasu i da mi spokój. Od poprzedniej rozmowy nie minęło nawet kilka minut i wróciła. 
 Zapomniałem ci powiedzieć... Przykro mi, ale w końcu nie możemy cię zapisać do tej szkoły  odparłem, w duchu śmiejąc się z jej skrzywionej miny. 
 Co? Dlaczego? Co takiego zrobiłam?  wystraszyła się. Chyba zadziałało!
 Haha, gdybyś widziała swoją minę! Niezły żart, co?  Pierwszy raz w życiu stwierdziłem, że kilka lat w kółku teatralnym w podstawówce nie poszło na marne. Śmiałem się naprawdę realistycznie, wcale nie diabolicznie, a przynajmniej starałem się to hamować. 
 Haha, ale to nie jest śmieszne  rzekła.  Przestraszyłeś mnie. 
        I co? Że to niby miał być podryw? Tak bardzo mnie kusiło, by jej coś dogadać, ale nie. Powstrzymałem się i było ok. Chyba. Palnąłem ten swój seksowny, zawadiacki uśmieszek i wyszła. W tym momencie zarówno mój plan, jak i moje życie diametralnie legły w gruzach. 
        Moja rola organizacyjna na tym się kończyła, odetchnąłem więc z ulgą i opuściłem pokój gospodarzy. Nie zamykałem go na klucz, bo Melania chciała dokończyć tam jakiś projekt. Wyszedłszy z budynku liceum dostrzegłem siedzącego na schodach Castiela. Początkowo myślałem, że rozśmieszył go mój widok, jednak później okazało się, że było to co innego. 
        W obrębie szkoły nie mogliśmy pokazywać się w swoim towarzystwie, ze względu na pełnioną przeze mnie funkcję, tak więc dołączył do mnie dopiero kilka przecznic dalej. 
 No i co cię tak rozbawiło?  zapytałem z zażenowaniem. 
 Sucrette  odparł. Jak zwykle krótko, zwięźle i na temat. 
 Też cię nachodzi?  spytałem z dozą arogancji. 
        Odpowiedział śmiechem. Westchnąłem. 
 Ten rok będzie naprawdę wyjątkowy... 
 Nie rusza mnie to  rzucił krótko.  Co taka pojedyncza jednostka może zdziałać?
        Zmierzyłem go wzrokiem mordercy. Znów się roześmiał. 
 Nie ma się do czego uczyć, a sprawy organizacyjne masz za sobą  zaczął.  To oznacza, że nie zarywasz dzisiaj nocki. 
        O nie. Wiedziałem. Nadszedł moment na dziwne aluzje z podtekstem erotycznym Castiela. Robił mi się wypiek na policzkach i serce kołatało na samo wspomnienie ostatniej nocy, a ten już wyjeżdżał z planami odnośnie do kolejnej. 
 Liberum veto!  krzyknąłem triumfalnie.  Wczoraj naciskałeś, że mamy wolny wieczór, że ostatnią noc wakacji trzeba uczcić, a dzisiaj wymyślasz argumenty na to, żeby dzisiaj też spotkać. 
 No to mnie przejrzałeś  zaśmiał się.  W takim razie wpadam po ciebie o 11. 
 Zwariowałeś?! Mój ojciec o 11 wraca z pracy. Gdybym się z nim minął...
 Nie peniaj. Zrzucisz mi swoje roszpunkowe włosy z balkonu, uciekniemy i odstawię cię koło trzeciej nad ranem  oznajmił mi z uśmiechem, po czym skręcił w inną ulicę. Cholera. Jak zwykle nie potrafiłem mu odmówić.



~~*~~



         Castiel wedle obietnicy zjawił się późnym wieczorem pod moim mieszkaniem. Postanowiłem zostawić zapalone światło w łazience, pod pozorem długiej kąpieli. W rzeczywistości zeskoczyłem z balkonu na stojący nieopodal kontener na śmieci i nawiałem. I znów jak skończony frajer okazałem mu całkowite posłuszeństwo.
        Po krótkim czasie znaleźliśmy się w starej ruderze pełnej puszek po piwach, zużytych opakowaniach po sprayu i popękanych gitarowych strun. Konkretniej w garażu, gdzie Cas razem z Lysandrem odbywali próby swojego zespołu podczas wakacji. Nim się obejrzałem rudowłosy pchnął mnie na poobdzieraną kanapę i przygniótł do niej całym ciężarem tak, że nie mogłem się ruszyć. Byłem sparaliżowany i nie wiedziałem, czego się po nim tym razem spodziewać.
        Usiadł okrakiem na moich biodrach i jednym ruchem dłoni rozerwał moją koszulę, by następnie gwałtownie paść na mój tors i zacząć delikatnie pieścić moje sutki językiem. Jęknąłem z podniecenia. Poczułem, jak schodzi do coraz niższych partii mojego ciała. Na dłuższy moment zatrzymał się na brzuchu, wykonując na nim różne manewry swoim językiem, dłońmi w tym czasie rozpinając mi rozporek. Delikatnie zahaczał dłońmi o moje bokserki. Gdy udało mu się zsunąć ze mnie jeansy niespodziewanie podniósł się i wpił się z całej siły w moje wargi, wsuwając język tak głęboko, że omal się nie zakrztusiłem. Wtedy nagle dopadła mnie obawa, że ojciec może się zorientować o mojej ucieczce. Odepchnąłem lekko rudowłosego, jednak on wpił się we mnie jeszcze bardziej. Wsunął dłoń pod moje bokserki i zaczął badać teren tak, jak zwykle to robił. Kołysał ręką w górę i dół. Krztusiłem się jego śliną. Gdy już prawie doszedłem, wyjął rękę, uśmiechnął się zawadiacko i rzucił:
 Poczekaj jeszcze chwilę.
        Jego spodnie wylądowały na ziemi obok kanapy, a zaraz po nich również bokserki. Objął mnie w pasie i obrócił lekko w bok, po czym obydwoje runęliśmy na ziemię.
 Pieprz mnie. Gryź mnie do krwi, targaj za włosy i wbijaj we mnie paznokcie.
        Znów wpił się w moje usta.
 Dalej, zrób to.
        Rozszerzył kolana. Zrobiłem to gwałtownie, mocno i do końca. Cas jęczał i próbował łapać oddech. Wgryzałem się w jego ramię, póki nie poczułem smaku krwi. Zacząłem pieścić jego członka, wbijając w niego co chwila paznokcie. Krztusił się powietrzem, jednak nie przestawałem. Wgryzłem się w jeden z jego sutków, acz nawet, gdy ujrzałem spływającą strużkę krwi, nie przerywałem. Doszedłem jednocześnie z nim. Począłem namiętnie całować go po brzuchu, na którym jego krew mieszała się ze spermą. Smakował mi. Objął mnie i pocałował delikatnie, ledwo wsuwając język między moje wargi.






10 comments:

  1. Jedno z tych lepszych które czytałam. Dałaś radę ^^
    To ja lecę czytać dalej..
    Annyeong! Wafel van PierDnik ;****************

    ReplyDelete
  2. "Pieprz mnie. Gryź mnie do krwi, targaj za włosy i wbijaj we mnie paznokcie." Hahahahaha i to mi się podoba xD

    ReplyDelete
  3. Grasz w SF?
    Nie sądziłam, że takie yaoi są. To opowiadanie podoba mi się najbardziej. Nawiązuje do takiej zwyczajnej gejowskiej miłości. Wiesz, mam na myśli, ze to para "zwykłych" nastolatków, a nie gwiazdy. W tego typu opowiadaniach lubię taką przyziemność, albo elementy fantastyki, błagam, pisz to opowiadanie jak najdłużej.
    Mówiłaś, ze zależy Ci na krytyce, ostrej krytyce. Dlatego chciałam być jak najbardziej dociekliwa i wyszukiwać każdego błędu. O pisownię się nie czepiam, bo każdy popełnia błędy i nawet jeśli jakieś by były to trza się z tym uporać na własną rękę.
    Co do stylu pisania, ten bardzo mi się spodobał. Jest on jak najbardziej współczesny, ale nie ma w nim tego luzu, co u większości pisarzy XXI w.
    Przypominasz mi trochę Kinga, bo też znajdujesz miejsce dla najzwyklejszych spraw, ale to nie do końca to. King umie zrobić użytek z siedzenia na kiblu w swej powieści, a ty (podejrzewam, ze jak Cie wena najdzie to i z tego coś napiszesz), ale to nadal nie to.
    Już bardziej kojarzysz mi się z Jakubem Ćwiekiem. Znasz go?
    On też nie ma oporów co do "pisowni dosłownej i szczerej", tak jak ty. Napiszesz o seksie, używkach, wykreujesz świat typowy dla XXI w. i nie pominiesz tej najciemniejszej strony. Jak Ćwiek...

    ReplyDelete
  4. hahahaha widzę tu początek z pewnej gry mam rację?? ;D
    ale daleszy ciąg jest już zaskakujący xD świetnie piszesz, budujesz napięcie i aż chce się czytać dalej xD

    ReplyDelete
  5. zarąbiste opowiadanie tak jak moja poprzedniczka wyżej napisała ''świetnie piszesz,budujesz napięcie i aż chce się czytać dalej''

    ReplyDelete
  6. Najlepsze opko z Słodkiego Flirtu!

    ReplyDelete
  7. Najlepsze opko z Słodkiego Flirtu!

    ReplyDelete
  8. Ostro!
    Podoba mi się motyw z niegrzecznym Natanielem ;D
    Umiejętnie wplotłaś wątki z gry w opowiadanie ;3
    Lecę czytać dalej ;)

    ReplyDelete
  9. Nathaniel na górze? Że whaaaaaaat?! :O Tego się nie spodziewałam, ale super xD

    ReplyDelete