17.7.14

Polubić czy poślubić - Alex Carter special.

Przyznam, że kombinuję coś głupiego, jak zwykle zresztą, jeśli o Maniakalnego chodzi, jednak dodaję ów dziwny special (dziwny, bo generalnie nie zwykłam pisać tego działu w narracji Doktorka, no ale... swoją drogą całkiem niezły element zaskoczenia jak na mnie). Co mnie do tego skłoniło? Przede wszystkim pragnę podziękować kilku konkretnym czytelnikom - stałym czytelnikom - którzy pewnie o tym nie wiedzą, ale gdyby nie oni, Maniakalny już dawno by się wypalił, skończył czy nawet został porzucony w trakcie. Serio, może dla Was to pikuś, ale Wasze komentarze naprawdę dużo mi dają. W podziękowaniach dla Elise Sol oraz I SilencedUnknow.
~Lisu
___________________________________________________

Dział: Maniakalny doktor w poszukiwaniu trawy.
Numer rozdziału: 12
Gatunek: Yaoi.



               I nadszedł dzień, w którym poczułem się wypalony zawodowo. Wcale nie dlatego, że romansowałem z pacjentami (sic!). Mój ponadprzeciętny seksapil zwyczajnie uświadomił mi, iż powinienem był zostać jakimś modelem, aktorem czy tam innym tancerzem w klubie go go zamiast teraz użerać się z błagającymi mnie o ożenek pacjentkami. Mianowicie - miałem zaszczyt poznać młodą damę imieniem Susan Rooy, córkę mojego szefa. 
               Susan była wyjątkowo atrakcyjną, w dodatku dobrze ustawioną kobietą. Mimo majątku ambicje nie pozwalały jej na zwyczajne korzystanie z dochodów ojca, więc podjęła pracę prawnika. Co więcej - dorównywała mi inteligencją i nie dawała się zmanipulować. W zasadzie nie miałbym nic przeciwko ożenkowi z nią, w końcu połączenie genów pięknej i mądrej kobiety z genami mężczyzny idealnego pod każdym względem mogłoby dać rezultaty na skalę światową. Jednak z moich planów nici, trzeba mi było nie być psychoterapeutą pedofilem. Mając przed sobą piękność niczym z wybiegu połączoną ze smakowitą dojrzałością, mój umysł wypełniał niedorobiony siedemnastolatek niereprezentujący sobą w zasadzie niczego. Nadszedł czas, w którym to ja zaczynałem potrzebować terapii. 
               Moje wątpliwości stwierdziły jednak, że chyba się rozwieją, a stało się to dzięki wizycie mojego szefa, który zaczął coś gdybać o awansie. Wiele mi można zarzucić - jestem piękny, mądry, poza tym gram doskonale na fortepianie, no ale, cóż, materializm - rzecz ludzka. Poza tym Martin gdzieś wybył, a z moich obliczeń jednoznacznie wynikało, że pasie się gdzieś na Bahamach ze swoją Elise. Co zrobisz. 
               Szefunio pewnego dnia niespodziewanie zarządził dzień dobroci dla zwierząt. Nakazał pozamykać gabinety na cały dzień i udać się z nim do gorących źródeł na jego koszt. Podejrzewałem, że coś kombinuje, łudziłem się nadzieją, że się we mnie nie zakochał, bo, co jak co, jest przerośniętym gorylem o średnicy barów wynoszącej dwa metry, a dupy z marmuru to ja nie mam. Postanowiłem jednak działać spontanicznie, a póki co stosować się do jego nakazów. Zamknąłem gabinet, opuściłem biuro, po czym wsiadłem do samochodu, paląc ostatniego papierosa i ruszyłem w drogę. Queen lecący w radiu sprawił, że miałem bardziej wyjebane na wszystko niż zwykle. Miałem wyjebane nawet na to, że miałem wyjebane. 
               Na miejscu czekała na mnie Susan. Mówiąc "czekała" mam na myśli "przeprowadzała rozmowę zawodową stojąc przez budynkiem akurat wtedy, kiedy dojechałem na miejsce". Zaczekałem aż skończy i postanowiłem wejść do środka razem z nią. Uśmiechnęła się zalotnie, kiedy otworzyłem przed nią drzwi. 
- Alex, nie wydaje ci się, że w powietrzu unosi się dość ciężka atmosfera? - zapytała, marszcząc lekko brwi. 
- Może. To pewnie wina Bustera - odparłem, wskazując na mojego otyłego współpracownika. 
- Nie powinieneś żartować w taki sposób - wytknęła, jednak po krótkiej chwili nie była już w stanie hamować śmiechu. 
               Moment później udaliśmy się do przebieralni, załatwiliśmy to, co mieliśmy, jakkolwiek by to nie brzmiało, po czym udaliśmy się do sauny. Kumple byli zachwyceni widokiem Susan opatulonej w lichy ręcznik, jednak zważywszy na jej codzienny ubiór, nie robiło to na mnie większego wrażenia. Zacząłem wariować razem z nimi, gdy szef zaproponował kąpiel w źródłach... topless. W tym momencie faktycznie przychodziły mi do głowy nieco brudne myśli, ale udało mi się je zredukować do minimum. Oddaliłem się od grupy i usiadłem w wodzie dość daleko od nich. Para była tak gęsta, iż mogłem być pewien, że mnie tam nie znajdą. Zabawa się zaczęła, kiedy okazało się, że Susan wpadła na podobny pomysł. 
- Alex, dziwię ci się, że jeszcze nikogo nie znalazłeś - zaczęła. Nie spodziewałem się, że od razu przejdzie do sedna. Fakt, że była córką szefa, nakazywał mi nie traktować jej w sposób, w jaki zwykłem traktować ludzi. 
- Powinienem powiedzieć: vice versa - odparłem z uśmiechem, asekuracyjnie odwracając wzrok. W tym momencie przysunęła się na niebezpiecznie małą odległość, przekraczając moje granice intymności. Konkretniej... położyła mi delikatnie głowę na ramieniu, a dłonią zaczęła delikatnie przesuwać pod wodą po moim udzie. Poczułem się nieswojo i obawiałem się, że nie zdołam hamować swoich zwierzęcych instynktów. 
- Naprawdę ci się dziwię... - westchnęła.
- Ano... Nie sądzisz, że tak wysoko ustawiona kobieta jak ty powinna mierzyć nieco wyżej? - zapytałem, posługując się jednak zdolnością manipulacji. 
- Uważasz, że głównym wyznacznikiem jest pozycja w hierarchii? - spytała. Racja, źle postąpiłem. Chyba zapomniałem, z kim rozmawiam. Mimo wszystko musiałem to kontynuować, nie miałem innego wyjścia. 
- Nie. Jednak obawiałbym się o swoją reputację - dodałem. 
- Popadasz w skrajności - zaśmiała się zalotnie, przenosząc swoją dłoń na moją klatkę piersiową. - Zastanawiam się, czy próbujesz mnie zbyć, czy może uwięzić jeszcze bardziej?
               Bałem się wyobrażać, co mogła mieć na myśli przez "uwięzić", jednak, faktycznie, podczas manipulacji jeden nieodpowiedni krok wystarczy, by zagnać osobę w przeciwny róg. Byłem już prawie u celu, jeśli chodzi o wymyślanie odpowiednich argumentów, gdy nagle kobieta obróciła się o dziewięćdziesiąt stopni, po czym usiadła w takiej pozycji, iż czułem dotyk jej piersi na swoim prawym ramieniu. Cholera, to się źle skończy. 
- Mnie również zastanawiają twoje poczynania - odparłem z zawadiackim uśmiechem mającym na celu ją zmylić. 
- Sądzę, że moje zachowanie jest dość jednoznaczne... - Uśmiechnęła się. 
- Ale nadal bezpodstawne - odpowiedziałem, patrząc jej w oczy. Udało się. Wycofała się. 
               Nie odezwała się do mnie ani słowem do końca pobytu w gorących źródłach. Z jednej strony mi ulżyło, z drugiej - obawiałem się, że jest w trakcie obmyślania strategii przejęcia władzy nad światem tylko po to, by móc mnie potem brutalnie zgwałcić. 
                Poczułem niewyobrażalną ulgę, kiedy mogłem się już ubrać. Przebywanie w towarzystwie córki szefa nie sprzyjało szczególnie wtedy, kiedy byłem w stroju Adama. Tak jak myślałem, Susan dorwała mnie już po wyjściu z przebieralni, proponując wspólny romantyczny wypad w celu oddania ręczników do recepcji. 
               Mam taki dziwny nawyk, że ustalam strategię nawet odnośnie do codziennych czynności. Dzięki temu trudno jest mnie zaskoczyć, jednak ma to wiele plusów. Tym razem jednak nie przewidziałem faktu, że sauna mogła zatrudnić dorywczo uczniów szkoły średniej jako składaczy ręczników. I nawet nie przeszkadzało mi, że Susan całą drogę szła uwieszona na moim ramieniu, jednak kiedy doszliśmy do recepcji...
- Martin?

4 comments:

  1. Joker! ;D
    Rozdział super.
    Czekam na następny ;3

    ReplyDelete
  2. Po pierwsze.. ryj mi się cieszy jak nic, gdy patrzę na sam początek notki... to takie miłe być uwzględnionym! :D ^^
    Po drugie: Joker^^ podobają mi się te niespodzianki co do wyglądu bloga ^^
    Po trzecie... błagam, niech ktoś mi powie, że on się z nią nie prześpi... żeby nasz chłopczyk z problemami nie miał się o co złościć.. i w ogóle. nawet nie wiem czego mam się spodziewać, to frustrujące :P
    Pozdrawiam! ;)

    ReplyDelete
  3. Przejście od mężczyzny idealnego do psychoterapeuty pedofila .... oj Alex źle z Tobą :P
    Super rozdział !!

    ReplyDelete
  4. Zajebiste, jak wszystko, pod czym zostawiam ten jeden i ten sam komentarz, abyś mnie pokochała <3

    ReplyDelete